Biskupi Głódź i Hoser nie mogą pozostać honorowymi obywatelami Warszawy.

Popieram inicjatywę radnej Warszawy Agaty Diduszko-Zyglewskij wyrażoną w jej tekście:

"Wczoraj przyjrzałam się ścianie z Honorowymi Obywatelami Warszawy w Radzie Miasta i zobaczyłam, że w ciągu ostatnich 3 dekad Rada uhonorowała tym tytułem aż ośmiu biskupów (w tym gronie także biskup Rzymu, papież Jan Paweł II) - w tym: arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia (w 2005) i abpa Henryka Hosera (w 2011) czyli dwóch panów, którzy w świetle naszej wiedzy o ich działalności z pewnością nie zasługują na tytuły honorowych warszawiaków.
Będę próbowała przekonać koleżanki i kolegów z Rady Miasta do odebrania tym biskupom tytułów. Ponieważ szefowie PO i Nowoczesnej nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że chcą na poważnie zająć się sprawą pociągania do odpowiedzialności tuszujących kościelną pedofilię, mam nadzieję, że będzie to tylko konieczna formalność.

A teraz uzasadnienie, bo nie każdy śledzi te sprawy szczegółowo:

ARCYBISKUP SŁAWOJ LESZEK GŁÓDŹ to jeden z bohaterów #TylkoNieMówNikomu Marka i Tomasz Sekielski, który nawet po ujawnieniu strasznych faktów dot. przestępstw Księdza Jankowskiego bronił go publicznie podczas mszy z udziałem Lecha Wałęsy, a także odprawił huczny pogrzeb kapelanowi Wałęsy ksiedzu Franciszkowi Cybuli, który przyznał się do wielokrotnego gwałcenia dwunastolatka w konfrontacji ze swoją ofiarą, ale nie czuł skruchy. - Takim był kapłanem, jakim był człowiekiem - dobrym, skromnym i cichym - mówił o gwałcicielu Głódź, który wiedział o sprawie. Kiedy film Sekielskich dokumentujący tę scenę szokował ludzi w Polsce, Głódź zwierzył się publicznie, że "byle czego nie ogląda".

Przypominam też dwie sprawy związane z Głódziem z naszego z Joanna Scheuring-Wielgus Marek Lisiński Anna Frankowska i Fundacja "Nie lękajcie się" raportu o tuszowaniu pedofilii, który wręczyliśmy papieżowi:

Sprawa księdza Mirosława B.
Były proboszcz w Bojanie, został prawomocnie skazany za molestowanie i rozpijanie 15-latki. Nigdy nie przyznał się do winy i twierdził, że padł ofiarą prowokacji. Prokuraturze przedstawił nagrania mające zawierać wyznania dziewczyny, w których miała ona stwierdzić, że istoria została zmyślona, a inspiratorem jest lokalny przedsiębiorca. Biegły stwierdził jednak, że nagranie jest nieautentyczne, a utrwalony na dyktafonie głos nie należy do wskazanej dziewczyny. Prokuratura wszczęła odrębne śledztwo wobec księdza, zarzucając mu tworzenie fałszywych dowodów. Ksiądz nigdy nie przestał pełnić posługi kapłańskiej - po odsunięciu z parafii w Bojanie wszedł w skład prestiżowej kapituły działającej przy metropolicie gdańskim, arcybiskupie Głodziu, i został przeniesiony do ośrodka Tyberiada w Nadolu, w którym wypoczywają dzieci. Wobec księdza nie toczyło się żadne kościelne dochodzenie i nadal sprawował posługę kapłańską.

Sprawa księdza Krzysztofa K.
w roku 2005 Krzysztof K., będąc proboszczem parafii w Mechowie, molestował 14-letnią dziewczynkę i doprowadził ją do obcowania płciowego. Po raz pierwszy zdarzyło się to, gdy przebywał z dziećmi z Kaszub na pielgrzymce w Niepokalanowie. W domu pielgrzyma nieopodal sanktuarium proboszcz z Mechowa "doprowadził małoletnią do poddania się innej czynności seksualnej oraz wykonania innej czynności seksualnej". Następnie, już w Mechowie, "do obcowania płciowego i poddania się innej czynności seksualnej oraz do wykonania innej czynności seksualnej" W 2012 r. został skazany na dwa i pół roku bezwzględnego pozbawienia wolności. Odwołał się, ale w 2014 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku utrzymał w mocy wyrok sądu rejonowego uznając odwołanie za "oczywiście bezzasadne". Ksiądz wniósł kasację do Sądu Najwyższego, co nie zawiesza wykonania prawomocnego wyroku. Duchowny zaczął się ukrywać. Gdańskiej policji w końcu udało się go odnaleźć i doprowadzić do zakładu karnego. Jednak Krzysztof K. długo unikał odpowiedzialności za swoje czyny dzięki pomocy zwierzchników. Po utracie probostwa, został przeniesiony do innej diecezji. Później wrócił, aby świadczyć pomoc duszpasterską w Katedrze Oliwskiej. Następnie został wysłany do parafii na południu Kaszub. Przez dwa lata sprawował posługę w Chwaszczynie. W czasie kiedy prymas Polski arcybiskup Wojciech Polak przepraszał i prosił o wybaczenie za grzech pedofilii wśród duchownych, skazany za pedofilię ksiądz Krzysztof K. odprawiał msze w parafii na Kaszubach. Metropolita gdański, abp Sławoj Leszek Głódź nie widział w tym nic niewłaściwego i już po prawomocnym wyroku zezwalał mu na odprawianie mszy: - Ten ksiądz nie sprawuje żadnych funkcji. Jest rezydentem. Sprawuje pomoc duszpasterską u swojego kolegi. Posługę ma totalnie ograniczoną – tłumaczył dziennikarzom.

ARCYBISKUP HENRYK HOSER wsławił się wieloma rzeczami, jedną z nich jest jego milczenie nt ludobójstwa w Rwandzie, gdzie był ważnym dostojnikiem (wizyttorem apostolskim w latach 1994-96) , i roli Kościoła w tej historii. W tej sprawie od lat te same pytania zadaje arcybiskupowi reporter Wojciech Tochman:
1. Czy i dlaczego Kościół w Rwandzie faworyzuje Hutu?
2. Czy postawa rwandyjskiego Kościoła mogła sprzyjać ludobójstwu?
3. Co w kwietniu 1994 roku stało się na Gikondo, które ksiądz świetnie zna?
4. Czy mieszkający tam Pallotyni mogli zachować się inaczej?
5. Czy mogli zachować się inaczej, gdy wrócili z ucieczki?
6. Czy katoliccy księża brali udział w ludobójstwie w 1994 roku?
7. Czy w latach dziewięćdziesiątych XX wieku w Rwandzie było jedno, czy dwa ludobójstwa?
8. Czy Kościół neguje ludobójstwo 1994?
9. Co księdzu wiadomo o ukrywaniu przez Watykan duchownych ludobójców?
10. Czy ksiądz arcybiskup pomagał w ich ewakuacji z Rwandy?
11. Dlaczego ksiądz do Rwandy już nie jeździ?
Pytania wciąż pozostają bez odpowiedzi.

Abp Hoser wsławił się też zakneblowaniem księdza Wojciech Michał Lemański i odebraniem mu, przy gwałtownym sprzeciwie wiernych, probostwa.

Hoser pojawia się także w naszym raporcie w kontekście sprawy księdza Grzegorza K.
Ksiądz Grzegorz K. został skazany w styczniu 2014 w II instancji na rok więzienia w zawieszeniu na 4 lata za dopuszczenie się „innych czynności seksualnych” wobec 11-letniego chłopca w latach 2001 i 2002, gdy był proboszczem w Otwocku Wielkim. Ksiądz miał m. in. całować dziecko w usta, łapać za genitalia, pokazywać mu filmy pornograficzne i rozpijać. Prokuratura zawiadomiła Kurię o wszczęciu śledztwa w tej sprawie w 2011, a zatem arcybiskup Henryk Hoser wiedział o zarzutach ciążących na proboszczu, wiedział o wyroku, a także o tym, że duchownego czekają kolejne procesy, bo poszkodowanych jest więcej. Ale hierarcha długo na to nie reagował. Choć na Grzegorzu K. ciążyły ciężkie zarzuty o pedofilię, przez kolejne 2 lata był proboszczem na warszawskim Tarchominie, gdzie opiekował się 32 ministrantami - nawet już po wyroku w I instancji w marcu 2013. Odwołany dopiero we wrześniu po nadaniu wstrząsającego reportażu w komercyjnej telewizji TVN. 
W latach 2013 i 2014 toczyła się przed sądem druga sprawa przeciw Grzegorzowi K. o bardziej drastyczne molestowanie starszego brata pokrzywdzonego ministranta. Zakończyła się również karą roku więzienia w zawieszeniu. W 2014 prokuratura prowadziła też kolejne (trzecie) postępowanie w sprawie obcowania płciowego z chłopcem poniżej lat 15 i dopuszczania się wobec niego tzw. innych czynności seksualnych. Do czynów tych miało dochodzić w sposób ciągły od 2000 do 2003 w Radzyminie, gdzie był wikarym i w Otwocku Wielkim. Zostało jednak umorzone z powodu "braku danych wystarczająco uzasadniających popełnienie przestępstwa". W 2018 przez pewien czas Grzegorz K. kierował Domem Księży Emerytów w Otwocku 200 m od szkoły podstawowej i niedaleko miejsca zamieszkania swoich ofiar. Ostatecznie przeniesiony do zamkniętego klasztoru.

Jeśli zerkniecie na mapę kościelnej pedofilii to bez trudu zobaczycie, że w Warszawie mamy więcej tego rodzaju spraw - i do tej pory niewyjaśnionej odpowiedzialności biskupów.

Głódź i Hoser jako honorowi obywatele Warszawy to policzek dla ofiar duchownych. Obaj powinni juz składać sążniste wyjaśnienia w prokuraturze.

Mam nadzieję, że inni radni i radne nie będą mieli co do tego wątpliwości.

 
 

Krystyna Bratkowska    Skontaktuj się z autorem petycji

Podpisz petycję

Podpisując, upoważniam Krystyna Bratkowska do przekazania informacji podanych przez mnie w formularzu osobom, które podejmują decyzje w niniejszej kwestii.

Adres e-mail nie będzie wyświetlany publicznie w Internecie.

Adres e-mail nie będzie wyświetlany publicznie w Internecie.







Płatne ogłoszenie

petycja zostanie rozreklamowana wśród 3000 os.

Dowiedz się więcej...