OKRADZIONA PRZEZ FIRMĘ,KTÓRĄ WSPIERAŁY SĄDY

 

Helsińska Fundacja Praw Człowieka

ul. Zgoda 11

00-018 Warszawa

173022920x2_minchberg.jpg

 

 

DO WIADOMOŚCI:

Szanowny Pan

Andrzej Duda

Prezydent RP

Prezes Rady Ministrów RP

Minister Sprawiedliwości RP

Prokurator Generalny RP

 

Sprawą zajmuje się:

http://zbudzmysie.pl/akcja/

 

 

Szanowna Fundacjo,

Jako przedstawiciele wielu środowisk – naukowych, sportowych, akademickich oraz prawniczych, uprzejmie prosimy o pomoc w sprawie Pani Marii Minchberg dotyczącej zwrotu należności w kwocie ponad 7 mln zł, która to kwota została przekazana na zakup działki w Wilanowie Firmie PPNH „PROGRESS” S.A. i której do tej pory Pani Maria Minchberg nie odzyskała, mimo 16 lat walki przed polskimi Sądami. Wskazać należy, iż Pani Minchberg jest osobą w podeszłym wieku, ma 72 lata, wskazana suma stanowi cały dorobek jej życia, który zamierzała zostawić dzieciom, wnukom i prawnukom, a dalsza samotna walka z Sądami jest ponad jej siły. Na wstępie zaznaczyć należy, że sprawa ta należy do bardzo skomplikowanych, o czym świadczyć może chociażby długi jej przebieg. Ilość i stopień nieprawidłowości i niejasności wpływa na jej zawiłość i potrzebę dogłębnego, kompleksowego zbadania, w czym z pewnością pomóc może Fundacja. Sprawa ma dwa apekty, które opisane zostaną poniżej. Zwracamy się do Fundacji o analizę prawidłowości postępowania egzekucyjnego, a także postępowania w sprawie o odszkodowanie. Drugie z przedmiotowych postępowań zakończyło się już na etapie krajowym (łącznie z postępowaniem kasacyjnym). Prosimy o udzielenie odpowiedzi czy zasadne jest kierowanie Skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Zasadnym wydaje się również rozpoznanie sprawy pod kątem złamania prawa karnego, bowiem zachowanie sędziów prowadzących postępowanie, nieprawidłowości związane z usuwaniem z akt sprawy części kart, a także wewnętrzna sprzeczność części postanowień i "prostowanie" wcześniejszych postanowień wydanymi później, o czym poniżej, stanowić może podstawę złożenia zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. Opis sprawy został sporządzony przez Panią Marię Minchberg, które według prawników odpowiadają temu, co znajduję się w aktach. Jako osoba zainteresowana sprawą ma ona najlepszą i najbardziej kompleksową wiedzę, co do przebiegu dotychczasowych postępowań. Prawnicy udzielający dotąd pomocy Pani Minchberg wskazywali, że postępowanie egzekucyjne (sygn. akt I Co 163/93), którego opis znajduję się poniżej jest niezwykle istotne, aby móc rzetelnie ocenić przedmiotową sprawę. „Opis postępowania sądowego, wywołanego pozwem złożonym w dniu 24 stycznia 2001 roku do Sądu Okręgowego w Warszawie pod sygn. III C 208/01. W dniu 21 grudnia 1999 roku podpisaliśmy z Firmą Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Naukowo Handlowe „PROGRESS" S.A. przedwstępną umowę kupna działek o numerach ewidencyjnych 11 i 12 na warszawskim Wilanowie o pow. 23 198 m kw. Dla działek tych prowadzona była Księga Wieczysta 131246. Firma była właścicielem działek uwidocznionym w KW. W stosunku do Firmy od 1993 roku prowadzone było postępowanie egzekucyjne. W dniu 21 stycznia 1998 roku odbyła się licytacja w/w działek z ceną wywoławczą 1 050 266,67 PLN, ostatecznie wylicytowano je za 2 100 000 PLN. Była to cena bardzo zaniżona, ponieważ cena rynkowa w tym czasie znacznie przewyższała kwotę 10 000 000 PLN a w KW 131246 wpisane były roszczenia na kwotę ok. 5 000 000 PLN. Z powodu licznych skarg i zażaleń, tak na opis i oszacowanie, jak i na samą licytację i dotyczące jej liczne nieprawidłowości, postanowienia wydane w sprawie egzekucyjnej były nieprawomocne. Na dzień spisania z nami umowy przedwstępnej „PROGRESS" S.A. nadal widnieje w KW 131246 jako właściciel, choć od licytacji minęły już prawie dwa lata. Po zawarciu przedwstępnej umowy zakupu działek, zgodne z jej treścią, przekazujemy sumę 2 074 000 PLN jako zadatek. W umowie, pełnomocnik „PROGRESS" S.A., Pan Alfred Porębski, podał numer konta na które miał być wpłacony zadatek, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie i chciał tę sumę dostać do tzw. ,,ręki". Pełnomocnictwo, jakie posiadał Pan Porębski, nie wykluczało takiej opcji, pieniądze więc odebrał osobiście od mojego męża w dniu 31 grudnia 1999 roku. Posiadam pokwitowanie Pana Porębskiego na otrzymaną kwotę. Chciałabym wyjaśnić, że konto, które podał pełnomocnik „PROGRESS" S.A. w treści umowy przedwstępnej nie było kontem firmowym „PROGRESS" S.A. Spółka od 1995 roku nie posiadała konta bankowego ze względu na liczne zajęcia komornicze. W umowie przedwstępnej umieszczony jest także zapis, że chcemy aby działki zostały oddłużone i jako takie chcemy je kupić. Ponieważ „PROGRESS" S.A. nie oddłużał działek, mimo przekazania przez nas znacznych sum na ten cel (łącznie 1,5 mln USD), było to powodem aneksowania umowy w dniu 2 lutego 2000 roku. W dniu 8 lutego 2000 roku zażądaliśmy od Pana Porębskiego, pełnomocnika „PROGRESS" S.A. potwierdzenia, że na oddłużenie działek otrzymał sumę 1,5 mln USD, oprócz pokwitowanej przez Pełnomocnika sumy otrzymanego zadatku. Pełnomocnik wystawił takie pokwitowanie, zatytułował je „zobowiązanie" i w treści napisał, iż suma 1,5 mln USD będzie „awansem do rozliczeń między stronami". Miał na myśli „PROGRESS" S.A. i nas jako kupujących. Suma ta miała być rozliczona przy zawieraniu umowy zasadniczej. Ponieważ Pan Porębski, był osobą w starszym wieku i chorował na serce (w 2000 roku przez dłuższy czas przebywał w szpitalu na ul. Banacha w Warszawie na oddziale kardiologii) przy spisywaniu kolejnego aneksu do umowy w dniu 1 czerwca 2000 r. potwierdził, iż podpis złożony na dokumencie „Zobowiązanie" uznaje za swój i że zobowiązanie to napisał działając jako pełnomocnik „PROGRESS" S.A. Aneks z dnia 1 czerwca 2000 roku przedłużał zawarcie umowy zasadniczej do 31 sierpnia 2000 roku z zapisem, iż strony zgodnie postanawiają, że mój mąż Romuald Minchberg ma prawo do jednostronnego przedłużenia tego terminu, nie dłużej jednak niż do dnia 1 stycznia 2001 roku. Na początku września 2000 r. dowiadujemy się, że pełnomocnik sprzedał przyrzeczoną nam nieruchomość państwu Bucholc. Umowa sprzedaży z Państwem Bucholc została zawarta w dniu 7 sierpnia 2000 r. W tym czasie przebywaliśmy w sanatorium. Pełnomocnik tłumaczy to tym, że podobno Prezes „PROGRESS" S.A. chce mu ponoć cofnąć pełnomocnictwo i że umowa z Bucholcami jest fikcyjna. Następnie przedstawia nam wypis z aktu pełnomocnictwa z datą 26 września 2000 r. twierdząc, że ta się nie stało. Sprawa cofnięcia pełnomocnictwa nie do końca jest jasna i zrozumiała. Pełnomocnictwo zostało udzielne w sierpniu 1999 roku. Było zresztą kolejnym już pełnomocnictwem udzielonym Alfredowi Porębskiemu przez Prezesa „PROGRESS" S.A. i cofnięte zostało, wg daty z aktu, 7 kwietnia 2000 roku. Udzielane było u notariusza w Warszawie a cofnięte u notariusza w Mińsku Mazowieckim. O cofnięciu pełnomocnictwa nigdy nie został powiadomiony notariusz w Warszawie. Świadczą o tym pobierane przez pełnomocnika „PROGRESS" wypisy z aktu z datą np. 26 września 2000 r. jak też pismo z kwietnia 2008 roku, w którym sporządzający akt pełnomocnictwa notariusz stwierdza, że nie został powiadomiony o odwołaniu pełnomocnictwa. Dodatkowo potwierdzają to oświadczenia Prezesa „PROGRESS" S.A. Pana Marka Brokowskiego z 21 marca 2000 r. i z 20 kwietnia 2000 r. W tej sytuacji naciskamy na pełnomocnika żądając wykonania umowy lub zwrotu przekazanych sum. Pełnomocnik obiecuje, że sprawę załatwi i informuje nas, że działki chce kupić CARREFOUR, który już wcześniej, jeszcze przed spisaniem umowy z nami, był zainteresowany kupnem działek i jak zapłacą pieniądze to „PROGRESS" S.A. rozliczy się z nami w taki sposób, że odda otrzymane od nas kwoty. Niestety, na początku listopada 2000 roku Pełnomocnik Pan Alfred Porębski umiera. Z Prezesem „PROGRESS" S.A. niestety nie udało nam się porozumieć, przede wszystkim z powodu choroby alkoholowej, na jaką cierpiał od dłuższego już czasu a także z powodu działaności CARREFOUR, który miał w tym swój interes. W tej sytuacji, w dniu 24 tycznia 2001 roku składamy pozew do Sądu Okręgowego w Warszawie o odszkodowanie za niedopełnienie umowy przez „PROGRESS" S.A. oraz wniosek (wraz z odpisem powództwa złożonego do S.O.) do Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa w Warszawie I Wydział Cywilny o dopuszczenie do udziału w sprawie egzekucyjnej o sygn. I Co 163/93 oraz o zawieszenie tego postępowania do czasu rozpoznania złożonego do Sądu Okręgowego powództwa. Przypominam, iż przystępujemy do postępowania egzekucyjnego o sygn. akt I Co 163/93 w momencie, kiedy oba postanowienia - o przybiciu i o przysądzeniu nieruchomości - są nadal nieprawomocne, a w postępowaniu aż roi się od nieprawidłowości. Okoliczność naszej aktywności w postępowaniu egzekucyjnym także została przez rozpatrujące naszą sprawę Sądy wykorzystana przeciwko nam , bowiem w ustnie ogłoszonym wyroku w Sądzie Apelacyjnym dowiedzieliśmy się, że robimy wszystko co możemy, aby poprzez sprawę w Sądzie Rejonowym Warszawa-Mokotów, które prowadzi sprawę egzekucyjną, wpłynąć na sprawę w Sądzie Apelacyjncym. Nie była to bynajmniej pochwała naszych starań. Tym stwierdzeniem Sąd dał wyraźnie do zrozumienia, że nie obchodzi go co dzieje się w sprawie egzekucyjnej, że nie uważa, iż obie te sprawy są ze sobą ściśle połączone. Tak też uważał prowadzący wcześniej naszą sprawę Sąd Okręgowy, który 24 września 2009 roku wydaje postanowienie (7,5 roku od złożenia pozwu) oddalające nasze powództwo i zasądza od nas koszty sądowe oraz stwierdza swą niewłaściwość rzeczową i sprawę niezgodności wpisu prawa własności Tadeusza Browarka (nabywcy licytacyjnego) w księdze wieczystej 131246 z rzeczywistym stanem prawnym przekazuje do rozpoznania Sądowi Rejonowemu dla Warszawy Mokotowa w Warszawie. Sąd nie wziął pod uwagę nawet tego, że przyjmując nasz pozew, nie zwolnił nas od opłaty od pozwu mimo takich strat jakie ponieśliśmy na skutek niedopełnienia z nami umowy przez ,,PROGRESS" S.A. musieliśmy opłacić pozew kwotą 100 000 PLN. Nie wziął także pod uwagę tego, iż udzielił nam zabezpieczenia pozwu poprzez wpis ostrzeżenia do KW 131246 o toczącym się z naszego pozwu procesie, jak też nigdy nie ustosunkował się do pkt. 1 naszego pozwu wnoszącego o ustalenie że, umowa sprzedaży nieruchomości opisanej w KW 131246 zawarta między „PROGRESS" S.A. a małżonkami Bucholc stanowi czynność prawną nieważną. Wnosiliśmy o to, ponieważ w momencie składania pozwu było już wiadomo, że Prezes „PROGRESS" S.A. faktycznie cofnął pełnomocnictwo Panu Alfredowi Porębskiemu, ale stało się to raczej w lipcu niż w kwietniu 2000 roku. Tak czy inaczej w dniu 8 sierpnia Pan Alfred Porębski nie miał już legitymacji do zawarcia umowy z małż. Bucholc. Ta sprawa do końca trwania procesu nie została przez Sąd rozstrzygnięta. Chciałabym także podnieść, iż małż. Bucholc nigdy nie pojawili się na żadnym terminie rozprawy ani w SO ani w SA. Tak więc prawdą jest, że umowa była fikcją. W innym przypadku walczyli by o swoje i dochodzili swoich praw. W dniu 27 października 2009 roku wnosimy apelację, zarzucając nierozpoznanie istoty sprawy. W dniu 20 października 2011 roku, Sąd Apelacyjny wydaje wyrok, w którym dokonuje „drobnych zmian kosmetycznych" i w pozostałym zakresie oddala apelację. W dniu 5 stycznia 2012 roku składamy do Sądu Najwyższego skargę kasacyjną. Wyrokiem z dnia 21 lutego 2013 roku SN uchyla zaskarżony wyrok odnośnie do żądania zasądzenia od pozwanej spółki „PROGRESS" S.A. odszkodowania w kwocie niemniejszej niż 7 108 122, 38 PLN oraz odnośnie do zasądzonych na rzecz tej pozwanej kosztów postępowania, i w tym zakresie przekazuje sprawę Sądowi Apelacyjnemu do ponownego rozpoznania i orzeczenia o kosztach postępowania kasacyjnego. W dniu 26 lutego 2016 roku Sąd Apelacyjny oddalił apelację, stwierdzając m.in., że „PROGRESS" S. A. posiadał cały czas reprezentację prawną, gdyż podczas NWZA w roku 1992 (!!!) na członka zarządu został powołany Pan Jerzy Stachowski. Tyle tylko, że Pan Jerzy Stachowski nigdy nie figurował w pobieranych z RHB wypisach. I czy posiadanie reprezentacji zwalnia firmę od oddania pobranych niesłusznie pieniędzy? Nie obchodziła też Sądu Apelacyjnego kwestia tego co się z Panem Stachowskim dzieje, czy żyje i czy nadal ma chęć być członkiem zarządu PPNH „PROGRESS" S.A. Pan Stachowski może mieć, wg zeznań innego byłego członka zarządu, ok. 70 lat. Nieznane jest też jego miejsce zamieszkania lub pobytu. Tym samym Sąd Apelacyjny zanegował postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie XXIII Wydziału Gospodarczego Odwoławczego z dnia 8 lutego 2012 roku, a także postanowienie Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy w Warszawie XIII Wydziału Gospodarczego Krajowego Rejestru Sądowego z dnia 10 maja 2012 roku o ustanowieniu dla PPNH „PROGRESS" S.A. kuratora w celu niezwłocznego postarania się o powołanie zarządu spółki, a w razie potrzeby o jej likwidację. Pozostaje pytanie, dlaczego uznany przez Sąd Apelacyjny członek zarządu PPNH „PROGRESS" S.A., Pan Jerzy Stachowski, nie zgłosił się na prawidłowo zwołane przez ustanowionego przez Sąd kuratora NWZA w dniu 12 grudnia 2012 roku? Nie zgłosił się na to NWZA także prawidłowo powiadomiony (wg wymogów kodeksu spółek handlowych) spadkobierca głównego udziałowca PPNH „PROGRESS" S.A., Prezesa Marka Brokowskiego, jego brat Pan Andrzej Brokowski, który nie zważając na zwołane prawidłowo wcześniej przez ustanowionego kuratora NWZA w dniu 12 grudnia 2012 roku, zwołał w dniu 22 sierpnia 2013 roku NWZA, na którym to sprzedał, ponoć prawidłowo odziedziczone udziały (są duże wątpliwości odzwierciedlone w dokumentach), tym samym odradzając, jak feniksa z popiołów, Spółkę „PROGRESS" S.A. I mimo tego, że statut tej spółki nie zezwalał na takie działania. Na te wszystkie opisane wyżej działania zezwoliły Sądy. W dniu 18 sierpnia 2016 roku ponownie złożona została skarga kasacyjna , której w dniu 9 marca 2017 roku Sąd Najwyższy nie przyjął do rozpoznania. Opis postępowania egzekucyjnego rozpoczętego pod sygn. akt I Co 163/93 Postępowanie egzekucyjne przeciwko firmie „PROGRESS" S.A. rozpoczęło się we wrześniu 1993 roku. Od samego początku postępowanie dotknięte było wieloma błędami, a nawet kilkukrotnym złamaniem prawa. Cały czas egzekucja prowadzona była tylko w stosunku do nieruchomości opisanej w KW 131246, mimo innego, sporego majątku dłużnika i wielu wierzycieli. Sąd nie interesował się tą sprawą tak jak powinien interesować się organ nadzorujący egzekucję. Spowodowany przez siebie bałagan wykorzystał potem do przykrycia swych błędów, nie bacząc na krzywdę wierzycieli a także moją i mojego męża, którzy jako jedyni zapłaciliśmy za działki 11 i 12 opisane w KW 131246 sumę, która w owym czasie wystarczyłaby na pokrycie całego zadłużenia i uratowałaby firmę „PROGRESS"S.A. Na pierwszym terminie licytacja nie doszła do skutku, drugi termin był przekładany, również nie doszedł do skutku. Z akt sprawy nie wynika jaka była tego przyczyna. Jest tylko pismo Komornika, że termin zarządzony przez Sąd może zostać niedotrzymany ze względów proceduralnych - jest po prostu za krótki. Mimo braku wyjaśnienia przyczyny wywołania drugiej licytacji, zostaje ona wyznaczona na dzień 21 stycznia 1998 roku. Cena wywoławcza wynosi 1 050 266,67 PLN. Cena rynkowa działek znacznie przewyższała w tamtym okresie czasu kwotę 10 000 000 PLN. Ponadto w KW 131246 wpisane były roszczenia na ponad 5 000 000 PLN. Mimo to, nie zrobiono licytacji łącznej z całego majątku firmy „PROGRESS" S.A. aby pokryć zabezpieczone na hipotece należności i to mimo wiedzy Sądu i Komornika o pozostałym, niemałym majątku. Sąd nie wstrzymał licytacji i nie zarządził połączenia prowadzonego w tym samym I Wydziale Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa, drugiego postępowania komorniczego. Jedno postępowanie prowadzone było przez Komornika Rewiru XIV, drugie przez Komornika Rewiru III. Komornik rewiru III, prawidłowo i w terminie, powiadomił Sąd o reszcie wierzycieli i pozostałym majątku „PROGRESS" S.A. Zrobił to mimo, iż I Wydział Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa posiadał wiedzę na ten temat, bo w tym Wydziale sprawy egzekucyjne przeciwko „PROGRESS" S.A. zarejestrowane były pod czterema sygnaturami. Sąd, co prawda, wydał zarządzenie aby Komornik Rewiru XIV dostarczył do Sądu, przesłane przez Komornika Rewiru III, akta wierzycieli, ale zarządzenie nie zostało wykonane przez Komornika Rewiru XIV na czas, a Sąd nie wstrzymał licytacji. Działki o pow. 23 198 m kw. zostały wylicytowane przez Pana Tadeusza Browarka za cenę 2 100 000 PLN, sumę, o której Komornik Rewiru XIV, napisze w późniejszym piśmie że, ,,nie może wystarczyć na pokrycie wierzytelności". Połączenia obu spraw egzekucyjnych dokonał Komornik Rewiru XIV już po licytacji, w dniu 3 marca 1998 roku, co Sąd potwierdził na posiedzeniu niejawnym w dniu 9 marca 1998 r. Potem jeszcze w innych okresach czasu, do postępowania o sygn. akt I Co 163/93, Sąd dołączył kolejne dwie sprawy egzekucyjne. Tym sposobem Sąd i Komornik pozbawili piętnastu czy szesnastu wierzycieli prawa do zaskarżenia czynności licytacyjnych, ponieważ nie brali w nich udziału. Nie zostali przez Sąd i Komornika powiadomieni o terminie licytacji, bo Sąd rzekomo nie wiedział o ich istnieniu. Następnie w sprawie wystąpiły nastepujące okoliczności. Postanowienie o przybiciu jest nieprawomocne, ponieważ trwa postępowanie zażaleniowe. Zażalenie składa „PROGRESS" S.A. a także np. ZUS. Zażalenie ZUS zostaje ostatecznie odrzucone przez Sąd jako zażalenie złożone przez organ nieuprawniony do takiej czynności, bo nie biorący udziału w licytacji. Nie brali udziału w licytacji, ponieważ nie zostali zawiadomieni o terminie licytacji z powodu błędów Sądu i Komornika, ale na ten temat Sąd milczy. Nabywca licytacyjny nie wpłaca, w ustalonym przepisami terminie, reszty sumy licytacyjnej do depozytu sądowego, ani też nie prosi o przedłużenie terminu do wpłaty tej sumy. Pismo nabywcy licytacyjnego z prośbą o przedłużenie terminu nosi datę 28 listopada 1998 r. Na takie pismo jest już za późno wg przepisów KC. Skutkuje to wg prawa, utratą praw licytanta a nawet brakiem zwrotu vadium. O tym, że postanowienie jest nieprawomocne, napisał sam licytant w swoim piśmie z dnia 28 listopada 1998 r. Potwierdził to jeszcze kilka razy w różnych swych pismach zarówno sam nabywca licytacyjny, jak też jego pełnomocnik. Zrobił to także Komornik oraz sam Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa, nie tylko w jednym, ale w kilku pismach, w różnych okresach trwania procesu. Najważniejsze z nich to postanowienie z 15 stycznia lub 15 lutego 1999 roku (posiadam obydwa na dowód „pomyłek" Sądu) wzywające nabywcę licytacyjnego do wpłaty reszty sumy licytacyjnej do depozytu sądowego, wraz z „wytłumaczeniem" tak późnego wezwania do dokonania tej czynności - z powodu braku prawomocności postanowienia o przybiciu - przy czym w całej treści postanowienia z 15 stycznia lub 15 lutego, brak jest wyraźnego określenia daty uprawomocnienia się postanowienia o przybiciu. Zamiast daty, Sąd używa określenia „w ostatnim czasie". Takiego określenia używa też nabywca licytacyjny w swoim piśmie z 28 listopada 1998 r. Drugie bardzo ważne pismo, to postanowienie z 4 maja 2004 roku, w którym Sąd stwierdza, że na postanowienia wydane w sprawie egzekucyjnej przysługują zażalenia, m.in. na postanowienie z 21 stycznia 1998 roku (o przybiciu) i 7 maja 1999 roku (o przysądzeniu). Mało tego, Sąd sam przyznaje, że postanowienie o przysądzeniu zostało wydane w warunkach braku prawomocności postanowienia o przybiciu co wynika jasno z treści postanowienia: jeśli Sąd postanawia, że na oba kluczowe postanowienia w toku postępowania egzekucyjnego przysługuje zażalenie tzn. to tylko jedno - oba są nieprawomocne - ponieważ na prawomocne postanowienie zażalenie nie przysługuje. Podając taką informację, Sąd sam wskazuje, że jeśli postanowienie o przybiciu jest w dniu 4 maja 2004 roku nieprawomocne, bo przysługuje na nie zażalenie, to tym samym postanowienie z 7 maja 1999 roku zostało wydane w warunkach braku prawomocności postanowienia o przybiciu. Ponadto Sąd nigdy nie odrzucił żadnego z zażaleń z powodu prawomocności któregokolwiek z postanowień. Powody odrzuceń były całkiem prozaiczne: brak opłaty, wniesienie zażalenie rzekomo po terminie lub przez organ lub osobę nieuprawnioną. Wygląd akt sprawy przez wiele lat pozostawiał wiele do życzenia porwane rozsypujące się teczki, strony akt przenumerowywane nawet o kilkadziesiąt numerów. Może to świadczyć o usuwaniu z akt sprawy kart niewygodnych. W kilku pismach od wierzycieli z późniejszego okresu postępowania znajdują się nawet takie stwierdzenia, że wierzyciele nie wiedzą co się dzieje w sprawie i nie dostają z Sądu żadnych informacji. Sprawy nie prowadzi jeden sędzia, ale kilku. Prawdopodobnie, gdzieś pod koniec 2002 roku, sprawę obejmuje Pani Sędzia Elżbieta Jakacka i wydaje się, że zaprowadza porządek w aktach. Powołuje do sprawy kolejnych wierzycieli, których nikt nie powołał mimo połączenia obu spraw egzekucyjnych w marcu 1998 roku. Powołuje też do sprawy, jako uczestnika, mojego męża Romualda Minchberga. To właśnie pani Sędzia Jakacka odpowiadając na pytania Romualda Minchberga i jego pełnomocnika czy postanowienia są prawomocne czy nie (wobec niemożności jednoznacznego określenia tego faktu, gdyż akta sprawy wskazywały na nieprawomocność obu postanowień i niezgodność z prawem postępowania egzekucyjnego, a tymczasem nabywca licytacyjny dysponował wypisami z postanowień na których widniała pieczątka „wpis z prawomocnego postanowienia"), wydała 4 maja 2004 roku postanowienie (3,5 roku po złożeniu pozwu do SO i wniosku do SR Warszawa-Mokotów), w którym stwierdziła, że na postanowienie z 21 stycznia 1998 roku o przybiciu i z 7 maja 1999 roku o przysądzeniu (i nie tylko na nie, bo także na inne wydane w sprawie I Co 163/93) przysługuje zażalenie. Tak więc, wg KC postanowienia są nieprawomocne, ponieważ tylko na takie można składać zażalenia. Mimo treści tego postanowienia, kolejne lata to „walka z Sądem" o te właśnie postanowienia i działania Sądu, które umożliwiły nabywcy licytacyjnemu wpisanie się do KW 131246 i „łańcuszkową sprzedaż" nieruchomości kolejnym nabywcom. To już w celu by można było skorzystać z rękojmi wiary ksiąg publicznych. W rezultacie, w dniu 16 grudnia 2014 roku, dochodzi do wydania przez Panią Sędzię Jakacką postanowienia, w którym Pani Sędzia stwierdza, że postanowienie o przybiciu, wydane w dniu 21 stycznia 1998 roku, uprawomocniło się w dniu 29 stycznia 1998 roku, zaś postanowienie o przysadzeniu, wydane w dniu 7 maja 1999 roku, uprawomocniło się w dniu 24 listopada 2005 roku. Sąd Okręgowy Odwoławczy oddala zażalenie złożone na postanowienie z 16 grudnia 2014 roku. Idzie nawet dalej, ponieważ w uzasadnieniu stwierdza: „Krąg podmiotów uczestniczących w postępowaniu ulegał zmianie, a wraz z nim pojawiała się możliwość wzruszenia przedmiotowego postanowienia." Tego nie przewiduje nawet KC, żeby na prawomocne postanowienie o przybiciu lub też przysądzeniu, z powodu przybywania uczestników można było składać zażalenie. Musiały by one najpierw być uchylone, ale tego Sąd nigdy nie zrobił i wyraźnie wypowiadał się na ten temat negatywnie. Takie stanowisko Sąd reprezentował od początku tej bardzo zawikłanej sprawy, już wtedy, kiedy odmówił prawa do zażalenia Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych, twierdząc, że ZUS nie był uczestnikiem licytacji, więc nie może się na nią żalić. Nawet ilość, a także ciężar popełnionych przez Sąd podczas tego postępowania nieprawidłowości nie zasługiwała (nie tylko przez Sąd Rejonowy, ale także Sądy wyższej instancji) na to aby wzruszyć postepowanie i uchylić wadliwe i niejasne postanowienia. Oprócz tego w sprawie egzekucyjnej działy się jeszcze inne rzeczy, jak np. brak czynnej reprezentacji prawnej firmy „PROGRESS" S.A. z powodu śmierci Prezesa Firmy w grudniu 2006 roku. Przez kilka lat nie mogliśmy doprosić się Sądu aby zarządził dokładne sprawdzenie, czy Firma posiada, wobec śmierci Prezesa reprezentację prawną i zmusił r. pr. Mariusza Korniłowicza, pełnomocnika Firmy „PROGRESS" S.A. do odpowiedzi na to pytanie. Pan Mariusz Korniłowicz cieszył się niezwykłym zaufaniem Sądów i mógł właściwie wszystko - nie stawiać się na sprawy, nie odbierać kierowanej do niego korespondencji a mimo to udzielać niekończących się substytucji. Jak się obecnie okazało (tak donosi prasa) Pan Mariusz Korniłowicz, były sędzia, wiele lat temu został za nieetyczne postępowanie wydalony dyscyplinarnie z pełnionego stanowiska sędziego. Mimo to, przedkładając jakieś fałszywe dokumenty został radcą prawnym. Nie wiadomo więc, czy w ogóle mógł pełnić w naszych procesach rolę pełnomocnika strony pozwanej. Na koniec jeszcze chciałabym zwrócić uwagę na zasięg naszej sprawy, która toczyła się (ze względu na jej zawikłanie) w kilku Sądach: Sądzie Okręgowym w Warszawie, Sądzie Rejonowym dla Warszawy Mokotowa, Sądzie Rejonowym dla Warszawy Mokotowa VII Wydział Ksiąg Wieczystych, Sądzie Rejonowym dla m.st. Warszawy XIII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, Sądzie Apelacyjnym w Warszawie i Sądzie Najwyższym. Kto stoi za naszą sprawą, że mimo dokumentów znajdujących się w aktach sprawy potwierdzających to co powyżej napisałam, dzieje się coś zupełnie innego?" Podsumowując proszę o zbadanie przedmiotowej sprawy, pomoc i udzielenie odpowiedzi na zadane pytania.