Petycja - wniosek do Wójta i Rady Gminy Wielka Nieszawka o podjęcie uchwały o budowę mostu zachodniego Torunia przez Gminę z dotacji "MOSTY DLA REGIONÓW"
------------------------------------------------------------------
Józef Czerny
§ 2. Instytucje państwowe i samorządowe, które w związku ze swą działalnością dowiedziały się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, są obowiązane niezwłocznie zawiadomić o tym prokuratora lub Policję oraz przedsięwziąć niezbędne czynności do czasu przybycia organu powołanego do ścigania przestępstw lub do czasu wydania przez ten organ stosownego zarządzenia, aby nie dopuścić do zatarcia śladów i dowodów przestępstwa.
§ 3. Zawiadomienie o przestępstwie, co do którego prowadzenie śledztwa przez prokuratora jest obowiązkowe, lub własne dane świadczące o popełnieniu takiego przestępstwa Policja przekazuje wraz z zebranymi materiałami niezwłocznie prokuratorowi
C a ł e ż y c i e w g ó r ę. Pochodzi spod Wąbrzeźna, w domu było ich siedmioro: pięć sióstr i dwóch braci. Jego dziadek, wiercił chłopom studnie, ojciec był rymarzem. Edukację zawodową rozpoczął w szkole zawodowej, która kształciła fachowców dla nowo powstających zakładów. Ale ostro walczył i ostatecznie w 1969 r. dostał dyplom Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Zaczynał w toruńskim Merinotexie jako robotnik w farbiarni, pracując na trzy zmiany. To mi pomogło. Poznałem życie-mówi dzisiaj. Był ambitny, złożył kilka wniosków racjonalizatorskich i zaczął piąć się do góry. Wkrótce został w farbiarni szefem, a do tego czołowym racjonalizatorem w firmie.
Do tego szczęśliwie się ożenił. Ojciec jego wybranki, Barbary Brendel-Kwiatkowskiej, był w Toruniu znaną postacią, lekarzem wojskowym w stopniu pułkownika. Żona kończyła w Poznaniu, Kwiatkowskim urodziła się córka, a potem syn. Wspólne życie zaczynali w jednym pokoju służbowego mieszkania, ale szybko dostali duże M ileś na właśnie powstałym osiedlu Rubinkowo.
W sierpniu 1980 r., jak wielu innych, oddał legitymację panującej partii. Wśród dwunastu osób, które założyły w Merinotexie Solidarność tylko on należał do kadry kierowniczej. W stanie wojennym był „internowany wewnętrznie”; kilka nocy przespał na zakładowej pryczy, a w dzień z trzema innymi męszczyznami w kufajkach naprawiał zakładowe płoty. „Pod strażą z długą bronią. Żona została jako lekarz zmobilizowana, płakała, że dzieci w domu same. Wtedy napisałem do dyrektora, że jestem oficerem rezerwy WP, specjalista od obrony chemicznej. Po czterech dniach zwolniono mnie do domu-opowiada”.
J e d e n z n a j l e p s z y c h. W pierwszych demokratycznych wyborach Kwiatkowski zostaje toruńskim radnym, potem delegatem do sejmiku województwa i marszałkiem sejmiku. Kiedy wkrótce potem pierwszy solidarnościowy wojewoda toruński Andrzej Tyc zostaje wybrany do Senatu, kilka miesięcy trwa w Toruniu „bezwojewodzie”. Szef Urzędu Rady Ministrów w rządzie Olszewskiego torunianin Grzegorz Górski oferuje fotel Kwiatkowskiemu., ale ten odmawia. – Niektórzy tu na Kleczkach przychodzą-miał krzyczeć niezadowolony Górski. Dopiero kiedy poprosił go w specjalnej uchwale sejmik, Kwiatkowski się zgodził.
Wojewodą był prawie sześć lat, przetrwał sześć zmian rządów. Na końcu jego szefami byli premierzy z SLD; Cimoszewicz i Oleksy.
Jak sobie radził na urzędzie? Kiedy zaczynał, w Toruniu trwał zaplanowany na cztery lata remont jedynego mostu na Wiśle. A jednocześnie remontowano mosty w Bydgoszczy i Włocławku, w promieniu 200 kilometrów nie było drożnej przeprawy. Kwiatkowski najpierw odebrał miastu inwestycję i wyrzucił firmę wykonawczą. Potem zaszantażował wojewódzkiego szefa od dróg krajowych, że albo natychmiast zaczyna budowę mostu autostradowego pod Toruniem, albo wylatuje z roboty bo on Kwiatkowski, oskarży go o nieudolno, a może i o sabotaż. Poskutkowało; stary most wyremontowano z rządowych pieniędzy w pół roku, most pod autostradą stoi i od ośmiu lat i częściowo eliminuje tranzyt przez miasto.
„Był jednym z najsprawniejszych wojewodów. Sprawdził się, był skuteczny”-uważa radna Krystyna Dowgiałło. „To nie był najgorszy wojewoda. Bilans jego rządów był pozytywny. Sprowadził tu wiele inwestycji. Potem już nigdy się to nie zdarzyło. Jego następca był już tylko likwidatorem województwa, a dwaj pierwsi kujawsko-pomorscy wojewodowie myśleli tylko o Bydgoszczy. Rogacki nie znał regionu, Kosieniak był otwarcie antytoruński-waży słowa Śmigiel, który za Kwiatkowskim nie przepada. Nawet przeciwnicy polityczni z lewej strony uważają, że były wojewoda dobrze robił, to co robił.
P r z y j a c i e l R a d i a M a r y j a. Kiedy trwała już budowa mostu pod autostradę, poszedł do ówczesnego prezydenta Torunia Jerzego Wieczorka i zaproponował, że „przy okazji” zbuduje drugi most dla duszącego się komunikacyjnie miasta. „Budżet mógł dać na to połowę, obiecał mi to rządzący wtedy państwowymi finansami Wojciech Misiąg, człowiek z Grudziądza. Potrzebna była tylko uchwała rady miasta gdzie ma ten most stanąć i deklaracja pokrycia drugiej połowy kosztów. Mówiłem Wieczorkowi „nie bój się, zbuduję ci cały most, bo nikt nie pozwoli zostawić niedokończonego”. Ale on się bał. A tą metodą zbudowaliśmy wiadukt w Grudziądzu.” Bernard Kwiatkowski do dziś żałuje straconej szansy.
Wyliczył, że za jego wojewodowania powstało w byłym toruńskim 106 oczyszczalni ścieków. Największa, za 750 miliardów starych złotych, dla Torunia. Mniejsze w Chełmnie, Unisławiu, Brodnicy i Wąbrzeźnie. Najmniejsze, zagrodowe w wiejskich obejściach. „Były pieniądze w Funduszu Ochrony Środowiska, trzeba było się tylko odważyć i być konsekwentnym” – przekonuje. On był. Jeździł po regionie, przekonywał lokalnych włodarzy i zwykłych chłopów. Podobną metodą poprowadzono w szczerych polach rury z gazem ziemnym i przewody telekomunikacyjne. W tym czasie zetknął się pierwszy raz z szefem Radia Maryja ojcem Rydzykiem. Zakonnik sprowadzał z zagranicy jakieś elementy do nadawania programu i celnicy chcieli obciążyć sprzęt potężnym podatkiem. Ma jego prośbę, Kwiatkowski jednym pociągnięciem pióra zwolnił rozgłośnię z cła. Obopólna sympatia tli się do dziś.
Gazeta Pomorska 23 stycznia 2006 r. Iza Wodzińska
„Były chwile miłe i zdarzały się niemiłe. Nie wszystko udało się zrealizować, Ale myślę, że nie zaliczyłem jakiejś wpadki – tak Bernard Kwiatkowski podsumował swoją ponad pięcioletnią pracę na stanowisku wojewody podczas ostatniego zgromadzenia sejmiku Samorządowego Województwa Toruńskiego.” Odpowiedzią była owacja na stojąco, bukiety kwiatów. Wielu przyznawało, ze wiadomość o dymisji przyjmuje z łezką w oku. Nawet najwięksi oponenci Kwiatkowskiego poproszeni o ocenę jego pracy, chętnie wymieniają plusy, o minusach wypowiadają się powściągliwie. Bulwersuje ich forma odwołania, zwłaszcza telefon o drugiej w nocy od ministerialnego urzędnika. Podkreślają, iż o zmianie zadecydowały nie kompetencje, a polityka.
Tomasz Pasikowski prezydent Grudziądza; wadą pana wojewody był nadmierny entuzjazm. Zaletą była natomiast umiejętność przekonywania do swoich wizji warszawskich urzędników. Kłaniają się tu; most autostradowy, inwestycje z zakresu ochrony środowiska.
Zdaniem Piotra Mittelstaedta burmistrza Chełmna, odwołany wojewoda wysoko ustawił poprzeczkę dla swojego następcy, jeśli chodzi po kontakty z gminami.Nie znam w okolicy wójta, który miałby jakiś problem z dotarciem do wojewody twierdzi burmistrz!
Prezydent Torunia Zdzisław Bociek też pozytywnie ocenia swoje kontakty z byłym wojewodą.-Bezsprzecznie zrobił dużo dla budowanej pod Toruniem autostrady. Myśle, że ta inwestycja nie przebiegałaby tak dobrze, gdyby nie osobiste zaangażowanie Bernarda Kwiatkowskiego.
To co powiem, nie jest moją prywatną opinią, ale naszym oficjalnym stanowiskiem – mówi Krzysztof Ardanowski prezes Toruńskiej Izby Rolniczej. Wojewoda od samego początku opowiadał się za powołaniem samorządu rolniczego.
Krystyna Sienkiewicz podkreślając jednak, że zasługi Kwiatkowskiego dla ochrony zdrowia znacznie przewyższają jego ewentualne potknięcia. Mimo, ze ich wzajemne stosunki nie zawsze układały się najlepiej przyznaje:-Szczerze mówiąc, żal mi Benia.
Z kolei Janina Mirończuk, szefowa hospicjum toruńskiego. Jak się jednak poczuł „ojcem” przedsięwzięcia, zrozumiał, że dom dla nieuleczalnie chorych jest potrzebny, potrafił znaleźć pieniądze w ciągu piętnastu minut. Był na otwarciu, rocznicach, wykazywał autentyczne zainteresowanie. Gdyby wojewoda nie wykupił o nas usług, nie przetrwalibyśmy.
O m a ł o c o n i e u d u s i ł m i n i s t r a W o j t c z a k a. Z budynku przy placu Teatralnym wyrzucił go dopiero premier Buzek. „Byłem posłańcem tej złej nowiny. Uważaliśmy, że trzeba wyraźnie pokazać, że nie będzie żadnej kontynuacji lewicowych rządów z poprzedniej kadencji. Żadnych zastrzeżeń do jego pracy nie było, wspomina minister w rządzie Buzka, toruński senator PO Michał Wojtczak. „Wszystkich, którzy współpracowali z SLD, AWS uważała za zdrajców. Kwiatkowski nie miał szans”-uważa Dowgiałło.
„Przyszli we dwóch, Wojtczak i Jan Wyrowiński. Zarzuty pamiętam dwa; że za dużo wyciągam z budżetu na inwestycje i że nie zgadzam się na nowy podział administracyjny, w tym na likwidację województwa toruńskiego. Nie zaprzeczałem po to prawda. Kiedy mnie zdejmowali prowadziliśmy dziewięć centralnych inwestycji. Wojtczaka spotkałem potem na procesji Bożego Ciała. Powiedział uradowany, że już wycieli wszystkie nasze inwestycje. Myślałem, że go uduszę!-ekswojewoda jeszcze dziś zapala się na tamto wspomnienie. Pamięta też, że nie ma się przyjaciół, kiedy się pada. Jego telefon milczał, nikt nie oddzwaniał po jego telefonach. W tych głuchych dniach odezwał się do niego były wojewoda bydgoski Antoni Tokarczuk, który wcześniej doświadczył podobnych przeżyć.
Wylądował w Agencji Budowy Autostrady i ocierając się niemal o kryminał postanowił walczyć, by nikt nie próbował przesunąć planowanej autostrady A 1 tak, by ominęła Toruń. Otrzymał plecenie skupowania terenów pod budowę pod Gdańskiem, a przejmował grunty między Grudziądzem a Toruniem! Zwierzchnikom kłamał w tej kwestii patrząc w oczy, a jego ludzie rumienili się i chowali głowy w papiery. W półtora roku wykupił miejsce pod 150 kilometrów drogi. Autostrada-dziś pewne, że będzie-oznacza dla Torunia potężny kop gospodarczy.
A z y l w Z ł o t o r i i. Zanim w lutym 2004 roku trafił do rządzonego przez Michała Zaleskiego toruńskiego magistratu, pracował jeszcze chwilę w bydgoskim oddziale Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Tu po raz drugi podszedł do toruńskiej obwodnicy. Zaplanowana jeszcze przez wojewodę Kwiatkowskiego inwestycja, którą zablokowano za AWS, teraz miała ruszyć, ale znowu jakimś dziwnym trafem znowu „wisiała”. A dyrektor Dziuba z GODKiA krzyczał po korytarzach, że on ma już Torunia dość. Na dyrektorskich imieninach Kwiatkowski wyprosił sobie nadzór nad „poligonówką” i nagle wszystko zmieniło się jak za dotknięciem różdżki! Miasto przestało blokować budowę obwodnicy. Od listopada 2005 r. jeżdżą tamtędy samochody.
Prezydent Zaleski stworzył stanowisko pełnomocnika do spraw inwestycji strategicznych, a potem wydział inwestycji strategicznych dla i pod tego właśnie człowieka. Bo nowy most, a także uporządkowanie tras wylotowych z miasta ( na te inwestycje Kwiatkowski i jego wydział wyszarpnęli europejskie pieniądze) to coś co ułatwi torunianom nie tylko poruszanie się po mieście, ale także wybranie urzędującego gospodarza miasta na kolejną kadencję. W Toruniu wszyscy wiedzą, że albo Kwiatkowski most zbuduje, albo nowej przeprawy jeszcze długo nie będzie.
Propozycję jednego z toruńskich posłów, by zgodził się kandydować na wojewodę kujawsko-pomorskiego Bernard Kwiatkowski potraktował poważnie. „Uznałem, ze oznacza to, iż jestem jednym z dwóch-trzech kandydatów. Jechałem do Warszawy sądząc, że będę rozmawiał o wizjach i koncepcjach. Tymczasem w ministerstwie kazali mi pisać jakiś tekst! Odmówiłem. O tym, co umiem i co jestem wart, świadczy moje życie. Aż tak mi na tej posadzie nie zależało”-tak puentuje swoją ostatnią przygodę z polityką.
Gazeta”NOWOSCI”Lucyna Budniewska, Mariola Lorenczweska, Joanna Wasicka, Krzysztof Lietz, Roman Such.
Józef Czerny Skontaktuj się z autorem petycji
Ogłoszenie od administratora tej strony internetowejZamknęliśmy petycję i usunęliśmy informacje osobiste sygnatariuszy.Zgodnie z obowiązującym w Unii Europejskiej ogólnym rozporządzeniem o ochronie danych osobowych (RODO) wymagana jest legalna podstawa przechowywania danych osobowych, a ponadto informacje te mają być przechowywane możliwie jak najkrócej. |