Petycja ws. mieszkań zakładowych oddanych za darmo spółdzielniom

TEMIDA

/ #1369 Prawo samo sie nie obroni jeśli spółdzielcy nie przerwą swojego milczenia

2012-06-30 18:09

 

http://www.nau.net.pl/Grafika_forum/DSC07618.JPG...

Jeśli w Waszej sprawie „orzeka” układ, o którym wspominają VIP i Kumaty, to racje prawne idą oczywiście w kąt i sędzia na obronę swojego niezgodnego z prawem stanowiska nie jest w stanie wymyślić nic rozsądnego. W takich okolicznościach zwykle słyszymy ich żelazne i wciąż te same argumenty, że ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych to bubel prawny i, że nie są w stanie wyrokować na podstawie intencji ustawodawcy. Ciekawe, że te argumenty podnoszą nie spółdzielcy, których sprawa dotyczy lecz wciąż prezesi i przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości.

W mojej ocenie, prawo spółdzielcze stanowione przez ustawodawcę zawsze miało zdrowe intencje. Trzymało się przede wszystkim reguły, że spółdzielnia, to taki podmiot, który prowadzi działalność bezwynikową (nie wypracowuje zysku), co oznacza, że nie może zarabiać kosztem swoich członków.Spółdzielnia nie jest deweloperem, nie może więc budować mieszkań po to, żeby na nich zarobić. Członek spółdzielni ma obowiązek zwrócić spółdzielni koszt jaki poniosła ona na budowę jego mieszkania i nic więcej. Spółdzielczość jest więc ruchem społecznym, którego celem jest dostarczenie niezamożnej części społeczeństwa mieszkań po kosztach ich budowy.

Spółdzielnia może też przejąć nieodpłatnie mieszkania zakładowe, które jak to już udowodniliśmy na tym forum, powstały ze środków przejętych razem z tymi mieszkaniami najemców. Skoro spółdzielnia nie wydała ani grosza na budowę tych mieszkań, bo ich budowę sfinansowali mieszkający w nich najemcy, to w myśl prawa spółdzielczego nie może żądać od najemców żadnego wkładu budowlanego czy mieszkaniowego, bo wkład mieszkaniowy lub budowlany to zgodnie z prawem spółdzielczym zwrot kosztów budowy mieszkania.

Naprawdę nie rozumiem trudności jakie sprawia wymiarowi sprawiedliwości pojęcie tej prostej i logicznej reguły.

No ale stanowione przez posłów prawo pozbawia prezesów krociowej kasy, która mogą zebrać domagając się od nas abyśmy poraz kolejny zapłacili za mieszkania, których budowę już dawno sfinansowaliśmy. Aby tę kasę zyskać łamią wiec bez pardonu prawo bezpodstawnymi roszczeniami. Ci, którym się to nie podoba stają wtedy przed obliczem wymiaru sprawiedliwości lub organów powołanych do ścigania przestępstw aby dochodzić przed tymi organami swoich racji. I co się wtedy dzieje?

Wtedy sędziów i prokuratorów ogarnia zwykle wtórny analfabetyzm. Przestają rozumieć tekst naszej ustawy. Skarżą się, że to bubel, że ustawodawca niejasno wyraził swoje intencje, że trudno im wyczuć o co mu chodziło. No i zwykle wychodzi im na to, że parlament uchwalił przepis, który działa przeciwko nam. Od lat zadaję sobie pytanie skąd się wzięła ta zdecydowana koalicja organów powołanych do ścigania przestępstw i wymiaru sprawiedliwości przeciwko nam i odpowiedź nasuwa mi się tylko jedna: gdyby przedstawiciele obydwu organów nie mieli takich kłopotów ze zrozumieniem prawa spółdzielczego nasi prezesi nie mieliby się czym dzielić.

Ps. Jeśli środowisko spółdzielcze nie przerwie w tej sprawie swojego wystraszonego milczenia to nawet najbardziej idealne prawo spółdzielcze niczego w naszej sprawie nie zmieni, bo prezesi osłaniani przez organy powołane do ścigania przestępstw i wymiaru sprawiedliwości będą nadal bezkarnie je łamali. Jeśli źle działają organy powołane do ochrony prawa, to prawo samo się nie obroni przed zapędami do jego łamania.