NON POSSUMUS. List do Jego Swiatobliwosci Papieza Franciszka w sprawie oskarzenia o pedofilie, Ksiedza Eugeniusza Makulskiego, Kustosza Sanktuarium Matki Bozej Lichenskiej Bolesnej Krolowej Polski.
List otwarty do Jego Świątobliwości Papieża Franciszka w sprawie oskarżenia o pedofilię, Księdza Eugeniusza Makulskiego, Kustosza Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej Bolesnej Królowej Polski w Licheniu Starym.
Idąc za przykładem Bpa Włocławskiego Wiesława Meringa, który wypowiedział się w tej sprawie 16 grudnia 2019 roku i 23 lutego 2020 roku w swoim liście otwartym zacytował słowa „Bracia, nie oczerniajcie jeden drugiego! Kto oczernia brata swego lub sądzi go, uwłacza Prawu i osądza Prawo. Skoro zaś sądzisz Prawo, jesteś nie wykonawcą Prawa, lecz sędzią. Jeden jest Prawodawca i Sędzia, w którego mocy jest zbawić lub potępić. A ty kimże jesteś, byś sądził bliźniego?” (Jk 4,11-12) publikujemy list wysłany do Jego Świątobliwości Papieża Franciszka.
Mamy podstawy by przypuszczać, że pierwszy list nie dotarł do rąk Jego Świątobliwości. Piszemy więc drugi i publikujemy go jako list otwarty, w formie petycji by tym razem także większy krąg ludzi dowiedział się o tym jak jest traktowany kapłan, 92 letni staruszek, dożywający swych dni w klasztorze w Licheniu. Może tym sposobem dotrzemy do sumień ludzi mogących pomóc.
Upubliczniamy te listy by wierni Kościoła Katolickiego dowiedzieli się jak zgotowano piekło na ziemi budowniczemu Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski w Licheniu i jak wymazuje się jego nazwisko z historii tego sanktuarium i historii kościoła w Polsce. Jak się depcze prawa człowieka pod osłoną murów klasztornych. Jak Ci którzy powinni stanąć w obronie współbrata, kapłana, dążyć do wyjaśnienia zarzutów, dokonują sądów kapturowych, opierając się na stwierdzeniu „w związku z licznymi, noszącymi wszelkie znamiona wiarygodności, oskarżeniami o przestępstwa pedofilii” [...] wydają wyroki nie pozwalając oskarżanemu na obronę.
Nasz pierwszy list otrzymali do wiadomości:
1. Nuncjusz Apostolski w Polsce Jego Ekscelencja Abp. Salvatore Pennacchio.
2. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski Jego Ekscelencja Abp. Stanisław Gądecki.
3. Ordynariusz Diecezji Włocławskiej Jego Ekscelencja Bp. Wiesław Mering (pismo z odpowiedzią w załączeniu).
4. Przełożony Generalny Zgromadzenia Księży Marianów Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny Przewielebny Ks. Andrzej Pakuła MIC.
5. Kustosz Senior Sanktuarium Maryjnego w Licheniu Przewielebny Ks. Eugeniusz Makulski MIC (list odebrany przez pełnomocnika wspólnoty nie dotarł do rąk adresata).
Czy ktoś zareagował na listy proszące o wyjaśnienie tej sprawy i zajęcie stanowiska zgodnego z prawem świeckim i kanonicznym??? Otrzymaliśmy dwie odpowiedzi z deklaracją modlitwy (załączamy je do tego listu). W tej sprawie to według nas zdecydowanie za mało. Bóg nie oskarżył Księdza Makulskiego i zajmie się jego życiem na Sądzie Ostatecznym. Oskarżył kapłan który w latach 2013 -2014 szantażował Księdza Makulskiego domagając się zadośćuczynienia finansowego. Nie otrzymał pieniędzy więc wystąpił w filmie u Sekielskiego w roli skrzywdzonego dziecka. Czy nie ma już nikogo kto mógłby dotrzeć do prawdy i stanąć w obronie niewinnego kapłana, a przede wszystkim człowieka? Czy jego dobre imię zostało już poświęcone w imię politycznej poprawności i ochrony wysoko postawionych oskarżycieli? Czy tego nas uczył Jezus Chrystus?
Wypowiadamy tym listem głośne NON POSSUMUS!
Prosimy o poparcie listu.
Jego Świątobliwość Papież Franciszek.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Wasza Świątobliwość pozwoli, że, kreśląc pierwsze słowa mojego listu, przedstawię się. Nazywam się Andrzej Kondrat, urodziłem się w Mokremlipiu, małej wiosce na Zamojszczyźnie, w Polsce. Z zawodu jestem stolarzem i od 1985 do 2006 roku przebywałem i pracowałem przy budowie i rozbudowie Sanktuarium Matki Bożej, Bolesnej Królowej Polski w Licheniu Starym koło Konina.Ośmielam się powiedzieć, że przez ten czas dobrze poznałem jego budowniczego i kustosza tego miejsca, księdza Eugeniusza Makulskiego, który stał się moim nauczycielem i przewodnikiem duchowym na drodze głębszego poznania Boga i ludzi. Piszę ten list w związku z filmem braci Sekielskich pod tytułem „Tylko niemów nikomu”, wyemitowanym w maju 2019 roku w internecie oraz w telewizji polskiej. Film ten, w zamyśle twórców, ujawnia i piętnuje księży katolickich, dopuszczających się grzechu molestowania seksualnego i pedofilii. Jednym z antybohaterów tego filmu jest ksiądz Eugeniusz Makulski. Jego oskarżyciel, w odróżnieniu od pozostałych, niekryjących swojej tożsamości, pozostaje anonimowy. To zastanawiająca różnica. Występujący tam winowajcy są skonfrontowani z ofiarami, które publicznie je przepraszają, natomiast ksiądz Makulski (oszkalowany, moim zdaniem i wielu innych osób, bezpodstawnie) został pozbawiony głosu. Autorzy filmu sprytnie zmanipulowali materiał. Nie podali nazwiska księdza Makulskiego, zabezpieczając się przed ewentualnym procesem o zniesławienie. Jedynie obraz bazyliki licheńskiej i tytuł znanego w całej Polsce kustosza, jednoznacznie wskazuje, o kogo chodzi. Ci doświadczeni reporterzy twierdzą, że nie udało się im skontaktować z oskarżonym, a ja – w tym samym czasie – spotkałem się z księdzem Makulskim i nagrałem kilkugodzinny wywiad wideo, w którym rozmawialiśmy o planowanej emisji filmu na ten temat. Niestety, nałożony na księdza Makulskiego przez przełożonych nakaz milczenia, nie pozwala nam w tej chwili na jego publikację. W przyszłości może być krzykiem prawdy zza grobu. Mimo modnego obecnie, poprawnego politycznie milczenia o trudnych tematach, znając fakty, dysponując materiałami, które świadczą o manipulacji twórców filmu i o niewinności księdza, zdecydowaliśmy się napisać do Jego Świątobliwości, jako jedynej osoby, która może w tej sprawie pomóc i doprowadzić do wyjaśnienia wszystkich wątpliwości, matactw oraz oczyszczenia tego niewinnego człowieka i kapłana z fałszywych zarzutów. Pragniemy zaprotestować przeciwko tak niegodnemu potraktowaniu zasłużonego dla Kościoła katolickiego i Polski kapłana. Upoważnia mnie do tego moja dwudziestoletnia praca w licheńskim sanktuarium oraz osobista znajomość z księdzem Makulskim, a zwłaszcza formacja duchowa, którą jemu zawdzięczam. Z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że nigdy nie dał mi najmniejszego sygnału, mającego świadczyć o jego jakoby grzesznych upodobaniach, a byłem przecież wtedy młodym człowiekiem i przebywając w Licheniu, miałem z nim bardzo częste kontakty. Takie rzeczy po prostu się czuje i nie sposób ich nie zauważyć. Tak więc nie mogę dłużej milczeć w sprawie jego oskarżenia i publicznego zniesławienia, co uderza również w Kościół katolicki w Polsce i zniechęca niektórych wiernych, którzy uwierzyli filmowej wersji wydarzeń, do pielgrzymowania do Matki Bożej Licheńskiej, Bolesnej Królowej Polski. W konsekwencji grozi to upadkiem sanktuarium, do czego dążą od lat wrogowie religii katolickiej. Zaznaczam, że oskarżenie rzucone w filmie nie jest wynikiem procesu sądowego i orzeczenia winy, przy czym oskarżyciel ukrywa swój wizerunek. Wiadomo tylko, że to jakiś ksiądz i jedynie małe grono osób wie, kim jest. Powiem. Jest to osoba podająca się za księdza profesora Mirosława Pawliszyna, który już w latach 2013-2014 oskarżał go o molestowanie seksualne, które miało jakoby mieć miejsce trzydzieści trzy lata wcześniej (W tym czasie w Polsce był stan wojenny i przemieszczanie się po kraju było bardzo utrudnione. Wątpliwym więc jest, by 14-lenie dziecko mogło wybrać się w podróż z Zabrza do Lichenia (340 km) bez opieki i nie zostać zatrzymane przez wojskowe lub milicyjne patrole drogowe), żądając rekompensaty finansowej, jako zadośćuczynienia i odszkodowania, grożąc nagłośnieniem sprawy, gdyby pieniędzy nie otrzymał. Jesteśmy w posiadaniu tych listów oraz innych dokumentów. Żadnych pieniędzy, oczywiście, nie otrzymał. Mimo to milczał aż do maja 2019 roku, czyli do momentu emisji oskarżycielskiego filmu panów Sekielskich. Zaznaczam, że, po otrzymaniu owych listów, ksiądz Makulski, który przysięgał na Pana Boga, że jest niewinny i za pośrednictwem swoich przełożonych zakonnych – braci w kapłaństwie, zwracał się do oskarżyciela z prośbą o spotkanie, aby ten, patrząc mu w oczy, powtórzył oskarżenie. Nie otrzymał na to jego zgody (wywiad - 20.08.2014 - z autorką książki o Licheniu „Pałac dla Królowej”, Krystyną Lubieniecką -Baraniak ). Wiele osób w Polsce oburza takie potraktowanie zasłużonego kapłana i publiczne zniesławienie uczciwego człowieka, pozbawionego prawa do obrony i uczciwego procesu. Dlaczego nie został oskarżony o pedofilię wraz z trzema księżmi Marianami w latach dziewięćdziesiątych, którym winę udowodniono i skazano prawomocnie? Oni trzej już nie żyją. Ksiądz Makulski żyje i może – jeśli mu się na to pozwoli – bronić swojego i kapłańskiego, dobrego imienia. Oskarżenia pod adresem księdza Makulskiego są oparte jedynie na anonimowym donosie, bez sądu i wyroku, przy czym ze strony władz zakonnych nikt nie pytał współbrata czy to prawda. Nikt nie zadał sobie trudu, by do tej prawdy dotrzeć. Być może ten przypadek pogwałcenia praw ludzkich kapłana nie jest Waszej Świątobliwości znany. Dlatego zwracamy się do Ciebie, Ojcze Święty, z gorącą prośbą o zbadanie sprawy przez wyższe instancje kościelne, ponieważ miejscowi przełożeni, zamiast dążyć do wyświetlenia prawdy, zabronili księdzu Makulskiemu rozmawiania o tym z kimkolwiek (także dziennikarzy odprawiali od furty) i pozbawili prawa do złożenia wyjaśnień, co otrzymał na piśmie. Nie wolno mu również spotykać się z przyjaciółmi i znajomymi, korespondować, a nawet brać udziału w nabożeństwach w bazylice, którą zbudował i w kościele świętej Doroty, który odnowił z wojennych zniszczeń mimo prześladowań i kar ze strony komunistycznych władz, które nie zawahały się nawet przed próbami zamachów na jego życie, nie licząc spraw sądowych i wyroków; przykładowo: za wybudowanie czy remont jakichkolwiek obiektów sakralnych na terenie sanktuarium, postawienie szopy czy płotu bez zezwolenia, którego i tak by nie otrzymał. A teraz są tacy, którzy mówią i piszą, że był… ich współpracownikiem (!).Jesteśmy przekonani, Wasza Świątobliwość Ojcze Święty, że ksiądz Eugeniusz Makulski nie ma na swoim sumieniu czynów, o które jest oskarżany medialnie. A nawet, gdyby coś było na rzeczy, to przecież, tak jak dla wielu grzeszników, tak i dla niego istnieje droga nawrócenia, a nie droga karania (Dekrety Zakonu Marianów: 446/14 z 2. sierpnia 2014, 86/2015 z 6 czerwca 2015, 332/18 z 13 sierpnia 2018, 233/19 z 15 kwietnia 2019 oraz Dekret Kongregacji Doktryny Wiary 97/214-46773 z 21 maja 2014) i potępienia tylko dlatego, że ktoś go oskarża, żądając pieniędzy w zamian za milczenie. Jak to się ma do zasady domniemania niewinności, bez możliwości obrony przysługującej, zgodnie z prawem, nawet największym zbrodniarzom? Co, w tej sytuacji, z należnymi każdej osobie ludzkiej przyrodzonymi prawami? Czy tak postąpiłby Chrystus, dla Którego każdy człowiek jest godzien miłości? Czy godzi się takie zachowanie władz zakonnych wobec kogoś, z kim współdzieli się życie i bierze wspólną odpowiedzialność? Jak można karać (nikt nie udowodnił, że zasłużenie) człowieka, który liczy 92 lata i którego Bóg, mimo ciężkich chorób i amputowanej nogi, utrzymuje przy życiu, byśmy mogli wysłuchać jego relacji i oczyścić z kłamliwych zarzutów. Dlaczego, w myśl łacińskiej zasady „Audiatur et altera pars”, nie wysłuchano drugiej strony? Na jakiej zasadzie współbracia księdza Makulskiego karzą go i obarczają ciężarem nie do uniesienia? Czy nie powinni pozwolić mu na przerwanie milczenia, nakazanego pod groźbą wydalenia z zakonu? Dlaczego nie ma prawa do wydania oświadczenia i spotykania się z ludźmi? Dlaczego nie wolno mu wejść do bazyliki, w której zna nawet liczbę użytych cegieł, gdzie wszystko planował i o wszystkim decydował? Do bazyliki, której poświęcił całe życie, siły i zdrowie? Do bazyliki, którą w 1999 roku nawiedził i konsekrował sam Jan Paweł II, święty papież z Polski. Do bazyliki, przed którą Następca Chrystusa przytulał do serca jej budowniczego na oczach setek tysięcy pielgrzymów. Dlaczego jest dziś w sanktuarium „persona non grata”? W miejscu, które nawiedziły setki milionów pielgrzymów, którzy doznali tu cudów nawróceń i uzdrowień, o czym świadczy Licheńska Księga Łask, zawierająca ponad tysiąc trzysta świadectw? Przecież, gdyby żył w stanie grzechu śmiertelnego, z pewnością Bóg nie błogosławiłby mu w budowaniu i rozwoju dzieła naprawdę monumentalnego. Dzieła, które jest realizacją proroctwa Matki Bożej z Białym Orłem na piersiach podczas Objawień w 1852 roku w Lesie Grąblińskim koło Lichenia, że „w tym miejscu będą służyć Jej synowie (od 1949 roku Licheniem rzeczywiście opiekują się Marianie), że stanie tu wspaniała świątynia i że, jeśli ludzie jej nie zbudują, zrobią to Aniołowie przez Nią przysłani”. Pytam retorycznie. Kto jest tym aniołem, który zrealizował proroctwo Maryi?... Mając świadomość, że ksiądz Eugeniusz Makulski nie stanie przed Panem Bogiem z pustymi rękoma, błagam Waszą Świątobliwość i proszę w Imię Jezusa Chrystusa i Jego Najświętszej Matki, aby temu dziewięćdziesięciu dwu letniemu, schorowanemu, ponad miarę doświadczonemu człowiekowi i kapłanowi, pomógł w końcowych chwilach życia, by nie dodawano mu dodatkowych cierpień i udręk. Proszę wybaczyć, Wasza Świątobliwość, że ten list jest taki długi. Nie sposób jednak w kilku słowach opisać tej sprawy ani pokazać, co się dzieje w sercu niewinnie oskarżonego kapłana i jak upływają ostatnie dni jego życia w zamknięciu za murem klasztornym, bez możliwości przebywania na świeżym powietrzu. Ojcze Święty, niezależnie od tego, jak Wasza Świątobliwość oceni treść tego listu i jaką podejmie decyzję, pamięć ogromu dobra, jakie za pośrednictwem księdza Makulskiego stało się udziałem milionów, skłoniło mnie, aby w tej bardzo ważnej dla Polaków sprawie zabrać głos i upomnieć się o prawo do godności, której chce się go pozbawić i prawo do prawdy, którą chce się zakrzyczeć fałszem. Wierzę, że Jego Świątobliwość, pomimo ogromu obowiązków, jakie na Nim spoczywają w przewodzeniu miliardowemu Kościołowi Chrystusowemu, jako dobry Pasterz, nie pozostawi tej jednej owieczki, wcale niezabłąkanej, bez pomocy. Słowa tego listu chodziły za mną, jak wyrzut sumienia, podobnie, jak pytania, które sobie zadawałem, kładąc się na spoczynek i z którymi zaczynałem każdy nowy dzień. Proszę zatem dobrze zrozumieć moje intencje. Gdybym tych słów nie wypowiedział w jakiejkolwiek formie, nie potrafiłbym stanąć ze spokojem nad trumną księdza Eugeniusza, kiedy przyjdzie ten czas, czy przed Bogiem na Sądzie Ostatecznym. Z wyrazami najgłębszego szacunku i serdecznymi pozdrowieniami Andrzej Kondrat z Polski.15 luty 2020
Ps. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Ojcze Święty, wyjaśniam, że w listopadzie 2019 wysłałem do Watykanu list w języku polskim, co prawdopodobnie uniemożliwiło jego przeczytanie. Po przemyśleniu doszedłem do wniosku, że tłumaczenie dokonane w Watykanie mogłoby nie w pełni oddać sens listu ze względu na nieznajomość problemu. Dlatego ten został przetłumaczony na język włoski w Polsce i stanowi uzupełnienie pierwszej wersji. W razie potrzeby, służę swoją osobą i posiadanymi dokumentami, w związku z czym podaję moje dane do korespondencji. Andrzej Kondrat
Sua Santità il Papa Francesco
Sia Lodato Gesù Cristo!
Santità, iniziando questa lettera mi permetta una breve presentazione. Mi chiamo Andrzej Kondrat, sono nato a Mokremlipie, un piccolo villaggio nella regione di Zamość in Polonia. Di professione faccio il falegname e dal 1985 fino al 2006 soggiornavo e lavoravo presso il Santuario della Madonna Addolorata, Regine della Polonia a Licheń Stary, vicino a Konin. Oserei dire che durante questo periodo ho conosciuto molto bene il costruttore e il custode di questo luogo, Don Eugeniusz Makulski, il quale divenne mio insegnante e guida spirituale sulla strada di conoscenza approfondita di Dio e delle persone. Scrivo questa lettera a causa del film dei fratelli Sekielski intitolato “Non dirlo a nessuno” (Titolo polacco: “Tylko nie mów nikomu”), che è andato in onda a maggio del 2019, su Internet e in TV polacca. Questo film, secondo gli autori, dovrebbe smascherare e condannare i sacerdoti cattolici che commettono il peccato di molestie sessuali e di pedofilia. Uno degli antieroi di questo film è padre Eugeniusz Makulski. Suo accusatore, a differenza degli altri che non hanno nascosto la loro identità, rimane anonimo. È una differenza significativa. I colpevoli che compaiono nel film si confrontano con le vittime, si scusano pubblicamente con loro, invece don Makulski (diffamato ingiustamente, secondo me e molti altri) non ha potuto dire una parola. Il materiale è manipolato dai registi. Non hanno fatto apparire il nome di don Makulski, proteggendosi in questa maniera da ogni possibile azione in giustizia. Soltanto l’immagine della basilica di Licheń e l’allusione al suo custode, noto in tutta la Polonia, indicano senza equivoci di chi si tratta. Questi giornalisti affermano che non sono riusciti a contattare l’accusato, mentre io – nello stesso periodo – avevo incontrato don Makulski registrando un’intervista video di diverse ore e parlavamo proprio del film che doveva andare in onda. Purtroppo, l’ordine di mantenere il silenzio, imposto al padre Makulski dai suoi superiori, mi impedisce di pubblicarlo in questo momento. In futuro può diventare un grido di verità, dall’oltretomba. Nonostante la moda di silenzio politicamente corretto su argomenti difficili, essendo a conoscenza dei fatti, avendo a disposizione i materiali che dimostrano la manipolazione degli autori del film e l’innocenza del sacerdote, abbiamo deciso di scrivere a Sua Santità come unica persona che può aiutare in questa faccenda e portare a chiarire ogni dubbio riguardo a questo sacerdote innocente, vittima di calunnie.Vogliamo protestare contro l’ingiustizia e contro il trattamento indegno di un sacerdote tanto meritevole per la Chiesa cattolica e per la Polonia. Mi sento in dovere di farlo, visto il ventennio di lavoro nel santuario di Licheń e la mia conoscenza personale con don Makulski, e soprattutto la formazione spirituale che mi ha dato. Con tutta la responsabilità constato che non mi ha mai dato un minimo segnale di presunte preferenze peccaminose, e all’epoca ero un giovane uomo, e stando a Licheń, avevo contatti molto frequenti con lui. Queste cose, semplicemente, si sentono, e non è possibile non vederle. Quindi, non posso più tacere di fronte alle false accuse e alla diffamazione pubblica che colpisce anche la Chiesa cattolica in Polonia e scandalizza alcuni fedeli che hanno creduto a questa calunnia in versione cinematografica. Poi si scoraggiano e non vengono in pellegrinaggio alla Madonna Addolorata di Licheń, Regina della Polonia. Di conseguenza, questo può portare al declino del Santuario, ed i nemici della religione cattolica da anni non aspettano che questo. Va sottolineato che le accuse che appaiono nel film non risultano da nessun processo giuridico, da nessuna sentenza di condanna, e in più chi lancia le accuse nasconde la sua identità. Si dice soltanto che è un prete, e poche persone sanno di chi si tratta. Allora lo dico. È una persona che si fa passare per il reverendo professore Mirosław Pawliszyn, il quale già negli anni 2013-2014 lo accusava di presunte molestie sessuali che avrebbero luogo trentatré anni prima (A quel tempo in Polonia c’era la legge marziale ed era molto difficile spostarsi. Non era affatto possibile che un ragazzino quattordicenne abbia potuto fare un viaggio da Zabrze a Licheń (340 km) non accompagnato, e senza essere fermato da pattuglie militari o poliziesche lungo la strada). Pretendeva la ricompensa in forma di soldi, come indennizzo, minacciando di divulgare la faccenda se non avesse ricevuto i soldi. Siamo in possesso di queste lettere e di altri documenti. Evidentemente, non ha ricevuto neanche una lira. Tuttavia, taceva fino al mese di maggio 2019, cioè fino al momento in cui il film dei Sekielski è andato in onda. Voglio sottolineare che dopo avere ricevuto queste lettere, don Makulski ha giurato al cospetto di Dio di essere innocente e tramite i suoi superiori – fratelli nel sacerdozio, si rivolgeva al suo accusatore chiedendo l’incontro, affinché colui, guardando direttamente negli occhi, ripeti le sue accuse. L’accusatore non ha mai acconsentito (intervista - 20.08.2014 – con l’autrice del libro su Licheń „Castello per la Regina”, Krystyna Lubieniecka-Baraniak). In Polonia, molte persone si sentono oltraggiate a causa di tale trattamento di un sacerdote meritevole e a motivo della diffamazione pubblica di un uomo onesto al quale è stato negato il diritto di difendersi e di avere un processo valido. Perché non è stato accusato di pedofilia negli anni novanta, insieme a tre confratelli Mariani di cui colpa è stata provata e che sono stati condannati? Loro tre non sono più in vita. Don Makulski vive e può – se questo gli viene concesso – difendere il suo buon nome di sacerdote. Le accuse contro don Makulski si basano unicamente su una denuncia anonima, senza un processo e senza la sentenza di un tribunale, e in più, per quanto riguarda le autorità religiose, nessuno aveva chiesto al confratello se fosse vero. Nessuno si è sforzato di arrivare alla verità. Forse questo caso di violazione dei diritti elementari di questo sacerdote non è noto a Sua Santità. Per questo rivolgiamo a te, Santo Padre, una sentita domanda di esaminare questa faccenda da parte delle istanze ecclesiastiche superiori, perché le autorità locali, invece di cercare la verità hanno vietato a don Makulski di parlarne con chiunque (pure i giornalisti furono rinviati) e gli hanno tolto il diritto di chiarire la situazione, per iscritto.Non gli è concesso neppure di incontrarsi con gli amici ed i conoscenti, scambiare corrispondenza, e persino partecipare alle celebrazioni nella basilica da lui stesso costruita, come anche nella chiesa di Santa Dorotea, da lui stesso rinnovata dopo la guerra, nonostante le persecuzioni e le punizioni delle autorità comuniste che non esitarono persino davanti ai tentativi di ucciderlo, senza contare le cause in tribunale e le condanne. A titolo di esempio: era vietato costruire o rinnovare qualsiasi edificio sacro, senza il permesso, che le autorità non avrebbero dato lo stesso, era vietato erigere qualsiasi tettoia o fare un recinto. E adesso c’è chi dice e scrive che lui era… il loro collaboratore (!). Siamo convinti, Santo Padre, che don Eugeniusz Makulski non ha sulla coscienza i peccati, tanto gravi, di cui lo accusano i media. E anche se ci fosse qualche colpa, esiste per lui, come per tanti peccatori, la via di conversione, e non soltanto la via di punizione (Decreti della Congregazione dei Mariani: 446/14 del 2 agosto 2014, 86/2015 del 6 giugno2015, 332/18 del 13 agosto 2018, 233/19 del 15 aprile 2019 nonché il Decreto della Congregazione della Dottrina di Fede 97/214-46773 del 21 maggio 2014). Lo si condanna soltanto perché c’è qualcuno che lo accusa e lo ricatta chiedendo i soldi in cambio del silenzio. E come conciliare con il principio della presunzione di innocenza questa impossibilità di difendersi? È un diritto che spetta, secondo la legge, persino ai criminali. In questa situazione, dove sono i diritti fondamentali della persona umana? Sarebbe questo il modi di fare di Cristo, che considerava ogni essere umano come degno di amore? E infine, è lecito un tale comportamento delle autorità religiose nei confronti di un confratello con il quale si condivide la vita e la responsabilità? Come è possibile la punizione (in più senza verificarne la fondatezza) di un uomo di 92 anni, che nonostante le gravi malattie e l’amputazione della gamba, Dio mantiene ancora in vita, affinché potessimo ascoltare la sua relazione e cancellare le false accuse. Perché non è stato ascoltato, secondo il principio „Audiatur et altera pars”? Come mai i confratelli di don Makulski lo puniscono e gli mettono sulle spalle un peso impossibile da portare? Non dovrebbero permettergli di parlare invece di imporre il silenzio, sotto la pena di espulsione dall’ordine? Perché gli si nega il diritto di fare una dichiarazione e di incontrare la gente? Perché non può entrare nella basilica, che è opera sua, dove conosce persino il numero di mattoni? Nella basilica alla quale aveva dedicato tutta la sua vita, tutte le sue forze e la salute? Nella basilica visitata e consacrata nel 1999 dal santo Papa Giovanni Paolo II. Nella basilica, davanti alla quale il Successore di San Pietro, stringeva al cuore il suo costruttore, sugli occhi di centinaia di migliaia di pellegrini. Perché è diventato oggi una „persona non grata” in questo santuario? Nel luogo visitato da milioni di pellegrini che trovarono qui miracoli, conversioni e guarigioni, come lo testimonia il Libro delle Grazie del Santuario di Licheń, con più di milletrecento testimonianze? Se avesse vissuto in uno stato di peccato mortale, sicuramente Dio non avrebbe elargito la sua benedizione durante la costruzione e la realizzazione di un’opera veramente monumentale. L’opera che è realizzazione della profezia della Madre di Dio con l’Aquila Bianca sul petto, durante le Apparizioni del 1852 nella Foresta di Grąblin, nei pressi di Licheń: „in questo luogo serviranno i Miei figli (dal 1949 sono i Mariani che si occupano di Licheń), in questo luogo sarà edificato un tempio splendido, e se non lo costruiscono gli uomini, lo faranno gli Angeli mandati da me”. Allora faccio una domanda retorica. Chi è questo angelo che ha realizzato la profezia di Maria?... Avendo la consapevolezza che don Eugeniusz Makulski non starà davanti al Signore Dio a mani vuote, supplico Sua Santità, e chiedo nel nome di Gesù Cristo e di Sua Madre Santissima, di voler aiutare questo sacerdote novantaduenne, un uomo che soffre di tante malattie, colpito da tante prove, in questi ultimi momenti di sua vita, affinché non debba subire altre sofferenze e altri tormenti. Mi voglia perdonare, Santità, per questa lettera tanto lunga. Non è possibile tuttavia racchiudere questa faccenda in una frase ne spiegare quello che succede nel cuore di un sacerdote innocente, accusato ingiustamente, né come trascorrono gli ultimi giorni di sua vita, in isolamento, dietro le mura, senza neanche potere prendere un po’ d’aria fresca.Padre Santo, indipendentemente dal fatto come Sua Santità valuterà il contenuto di questa lettera e quale decisione prenderà, tenga conto dell’immensità del bene realizzato tramite don Makulski, diventato disponibile a milioni di persone. Questo mi ha spinto a prendere la parola, per parlare di una cosa importante per i Polacchi e per rivendicare il rispetto della dignità ed il diritto di dire la verità di fronte alle grida della menzogna. Credo che Sua Santità, nonostante tutti gli impegni nel guidare la Chiesa di Cristo, come fece il Buon Pastore, non lascerà una delle sue pecore senza aiuto, tanto più che non è affatto una pecora smarrita. Le parole di questa lettera mi seguivano come un rimorso della coscienza, come le domande che mi facevo andando a riposarmi e con le quali iniziavo ogni giorno nuovo. Voglia comprendere le mie intenzioni. Se io non avessi formulato queste parole, non saprei stare calmo accanto alla bara di Do Eugeniusz, quando arriverà il suo tempo, e non saprei stare davanti a Dio al Giudizio Universale. Con sensi di stima filiale e con i più cordiali saluti.
Andrzej Kondrat dalla Polonia 15 febbraio 2020
Ps. Sia lodato Gesù Cristo! Santo Padre, vorrei spiegare che nel mese di novembre 2019 avevo inviato al Vaticano una lettera in lingua polacca, e probabilmente questo fatto ha impedito la lettura. Sono arrivato alla conclusione che forse non conoscendo questa realtà chi faceva la traduzione in Vaticano non ha potuto pienamente captare l’essenza del problema. Perciò la lettera è stata tradotta in Polonia e costituisce l’ampliamento della prima versione. Nel caso di necessità, metto a disposizione la mia persona e tutti i documenti in mio possesso, e per questo motivo lascio i miei dati per corrispondenza. Andrzej Kondrat
Andrzej Kondrat Skontaktuj się z autorem petycji