Powstrzymanie krzywdy

BŁAGAM O POMOC!

Sprawa jest bardzo poważna i tragiczna. Dotyczy zwierząt, na które zazwyczaj nie zwraca się wielkiej uwagi, przechodzi obok nich obojętnie. O co chodzi? Ostatnio na Długim Targu w Gdańsku powstała ogromna ilość stoisk, gdzie ludzie zaplatają dzieciom kolorowe warkoczyki. Nitki, których do tego używają, latają po całej ulicy. GOŁĘBIE SIĘ W NIE PLĄCZĄ, TE NITKI NICZYM ŻYŁKI PRZECINAJĄ IM PALUSZKI, NOGI, PRZEZ NIE SĄ CAŁE WE KRWI, CZĘSTO WDAJE SIĘ ZAKAŻENIE, A TAKŻE TE MAŁE STWORZONKA NIE SĄ JUŻ W STANIE CHODZIĆ - ZDARZA SIĘ, ŻE PRZEZ TO UMIERAJĄ Z GŁODU.

Ciężko mi opisać masakrę, jaką ostatnio przechodzimy. Staramy się ratować po kilkadziesiąt gołębi dziennie, złapać je, przeciąć te nitki, ale nie zawsze wychodzi. To nie ma końca, ich ciągle przybywa. Błaganie pań ze stoisk nic im nie robi, pokazywanie zakrwawionych i poturbowanych gołębi również. Przykro mi, że pieniądze są ważniejsze niż krzywda i OGROMNE CIERPIENIE niewinnych istot. Nie wyobrażam sobie, jak z każdym krokiem moje nogi przecinane były coraz bardziej i bardziej, przez skórę, do krwi, by z czasem zostać odcięte całkowicie.

Wiem, że gołębie nie są tak darzone miłością jak psy czy koty, ale jak już zdobędą zaufanie do danej osoby, siadają jej na ramieniu, dają się głaskać po brzuszku czy nawet przytulać. Kochamy je, są dla nas przyjaciółmi i nie potrafię opisać bólu, jaki wiąże się z patrzeniem na ich ból i przerażenie.

Co można zrobić? Zwracać uwagę, kiedy się widzi takie stoisko, by bardziej uważano na latające nitki. Podpisać te petycję, żeby pokazać, że nie jest to ludziom obojętne. Zgłosiliśmy to już do Straży Miejskiej i "ANIMALS - towarzystwo pomocy zwierzętom". Jeśli znalazłaby się jakaś dobra duszyczka, miłym byłoby napisanie do władz miasta Gdańska, przy odpowiedniej ilości osób ta sprawa mogłaby się nareszcie zakończyć.