koncert LSO we Wrocławiu

Drodzy LSOnators.

Zbyt długo milczeliśmy tląc się po ciemnych klitkach ze słuchawkami panasonic na uszach, bujając się w rytm takich arcydzieł jak "Kong King", "Hator" czy "Meksyk". Ile można wytrzymać drąc gardło do czerwoności słowami "otwoooorze ci seeeerce", kiedy o godzinie 3 wbija na chawire psiarnia na Twój kwadrat, bo znowu z kolegami śpiewacie LSO. Czas powiedzieć temu pas, basta, koniec, finito, felliato. My, zawsze wierni i oddani po kres życia psychofani LSO domagamy się od władz miasta Wrocław, jak i samych naszych idoli (Liryka Składu Ostródzkiego) ustalenia daty koncertu (plenerowego lub nie) w najbliższej przyszłości. Tysiące młodych ludzi spragnionych bezpośredniego kontaktu z wizjonerami polskiego rapu czeka na ten moment lwią część swojego życia. Wielu jest na skraju załamania nerwowego, co grozi hospitalizacją w zakładach zamkniętych na koszt państwa. Wyobraźcie sobie tysiące młodych ludzi błądzących po wąskich korytarzach psychiatryków, mamroczącymi do siebie "to nie ważne co mówią, że jestem szaleńcem, bo przecież nim jestem, me życie to western". Czy tego chcecie? Czy na to czekacie? Vademecum na ten stan rzeczy jest proste jak przysłowiowe jebanie. Koncert LSO musi stać się faktem. Państwo powinno wspierać błyskotliwych artystów dążących do ciągłego rozwoju własnego unikalnego stylu. LSO wielokrotnie porównywane było do polskiego Death Grips, a sam Cemaz (trzon LSO, jak również kompozytor podkładów) poprzez swoją nietuzinkowość i unikalny styl gry stawiany jest prez historyków sztuki obok Iannisa Xenakisa i w nim widzi się następcę Mistrza awangardy.


Paweł Rzodkiewicz    Skontaktuj się z autorem petycji