PETYCJA DO MINISTRA SPRAW WEWNĘTRZNYCH I ADMINISTRACJI O UMOŻLIWIENIE WYKUPIENIA PSA SŁUŻBOWEGO Z POLICJI KTÓREGO BYŁEM PRZEWODNIKIEM

Byłem policjantem Komendy Powiatowej Policji w Turku woj. wielkopolskie. w dniu 22 czerwca 2011  roku na polecenia dyż. KPP Turek udałem się wraz z kolegą na interwencję gdzie wg zgłoszenia do mieszkania zgłaszającej miał wtargnąć mężczyzna i nie chciał go opuścić. Na miejscu pod blokiem zastaliśmy zgłaszającą, która wprowadziła nas do mieszkania w którym przebywał jak się później okazało mężczyzna, który wcześniej odsiadywał wyrok za uszkodzenie ciała ze skutkiem śmiertelnym (kwalifikacja po zmianie z zabójstwa) i za przemyt narkotyków we Francji. Mężczyzna po wylegitymowaniu w naszej obecności opuścił mieszkanie, a my wróciliśmy do wykonywania obowiązków służbowych. Mężczyzna był pijany. Po upływie około 20 minut ponownie zostaliśmy wysłani w to samo miejsce, ponieważ mężczyzna miał tam wrócić i dobijać się do drzwi zgłaszającej. Zastaliśmy go przed blokiem. Wydawało się, że był jeszcze bardziej pijany niż za pierwszym razem. Ledwo stał na nogach. Poprosiliśmy go udanie się do domu. Zauważyliśmy również, że miał bardzo opuchniętą okolicę prawego oka i lekkie ślady krwi na ustach i pod nosem. Na pytanie co mu się stało odpowiedział : "ch...j was to obchodzi". Mężczyzna podczas interwencji stawał się coraz bardziej agresywny. Po chwili zaczął bardzo gestykulować rękoma w naszym kierunku, aż zaczął nas szarpać i nagle znalazł się w pozycji klęczącej tak, że głowę miał przytuloną do mojego prawego uda, a ręką chciał wyrwać mi z kabury moja broń służbową. Wcześniej już wiedzieliśmy, że oprócz swojej kryminalnej przeszłości mężczyzna był też myśliwym i umiał posługiwać się bronią. W związku z tym powstało zagrożenie dla życia i zdrowia mojego i mojego kolegi z patrolu oraz osób postronnych. W związku z tym użyliśmy siły fizycznej i chwytów obezwładniających w celu uniemożliwienia odebrania mu mojej broni służbowej. Na szczęście użyte przez nas     środki przymusu bezpośredniego okazały się wystarczające bo zgodnie z 1 i 3 przypadkiem prawa użycia broni (z tamtego czasu) mogliśmy jej użyć. Dlatego, że użycie broni jest ostatecznością za wszelką cenę staraliśmy się robić wszystko, żeby jej nie używać. Jak już napisałem wcześniej na szczęście udało się. Mężczyzna został osadzony w radiowozie i po uprzednim badaniu w szpitalu zatrzymany w PDOZ KPP Turek. Złożyłem zawiadomienie w treści, którego opisałem przebieg interwencji i zostało to zakwalifikowane, jako naruszenie nietykalności funkcjonariusza na służbie, a dodatkowo nie wykonano czynności w trybie art. 308 kpk tylko w trybie art 307 kpk, dlatego mężczyzna został zatrzymany tylko do wytrzeźwienia, a nie wyjaśnienia, czyli procesowo. Fakt próby odebrania broni zgłosiłem natychmiast przez radiostację. Domyślam się, że przez błędne decyzje przełożonych prokuratur odmówił wszczęcia dochodzenia w związku z moim zawiadomieniem. Mężczyzna zaczął się użalać rano na ból głowy i zażądał lekarza, który zabrał go do szpitala. Po kilku dniach mężczyzna przyszedł do naszej komendy i powiedział, że został pobity przez nas i złożył skargę. W dniu interwencji, gdy go przewoziliśmy mówił, że jeśli go nie puścimy to powie, że to my go pobiliśmy. W związku z wyżej opisaną sytuacją ja miałem postawiony zarzut przekroczenia uprawnień i pobicia, a co za tym idzie zostałem zawieszony na trzy miesiące i później dalej, aż do 14 m-cy. Po tych 14 miesiącach zostałem przywrócony do służby ponieważ Sąd pierwszej instancji mnie uniewinnił. Pragnę nadmienić że postępowanie wyjaśniające prowadzone przez oficera naszej komendy zupełnie nas oczyściło z pomówień Pana Marszałkowskiego, a wręcz stwierdziło, że nie ma podstaw do tego, aby twierdzić, że w jakikolwiek sposób przekroczyliśmy swoje uprawnienia lub  nie dopełniliśmy swoich obowiązków. Po postawieniu zarzutu złożyłem wyjaśnienia i wtedy pani prokurator stwierdziła, że są duże niezgodności pomiędzy moimi zeznaniami a poszkodowanego i musi być przeprowadzona konfrontacja. W trakcie tej konfrontacji "poszkodowany" twierdził, że nie maił obrażeń w szpitalu czemu zaprzeczają zeznania pracowników izby przyjęć i powiedział, ze był bity w trakcie jazdy gdzie ja byłem kierowcą i miałem się odwracać i okładać go pięściami co było nie możliwe bo radiowóz którym był wieziony mam wydzielony przedział konwojowy oddzielony grubą pleksą nie przesuwającą się i nie ściągalną. W zeznaniach "poszkodowanego" nic nie trzyma się "kupy", a postawiono mi zarzut. „Poszkodowany” nie rozpoznał nas na kartach poglądowych więc pani prokurator Klasińska z prokuratury rejonowej w Koninie ułatwiła mu zadanie i zamiast okazania zgodnego z warunkami technicznymi okazania postawiła nas w jednym pokoju w odległości jednego metra. Ze strony przełożonych nie otrzymałem żadnej pomocy. Zostałem potraktowany przez nich jak łobuz i przestępca, których sam tylu zamknąłem. W służbie maiłem bardzo dobre wyniki, za które byłem wielokrotnie wyróżniany w różny sposób (51 razy) otrzymałem z rąk Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu dyplom okolicznościowy którym wyróżniła mnie KAPITUŁA KRYSZTAŁOWEJ GWIAZDY za :" wzorową i ofiarną służbę na rzecz mieszkańców wielkopolski". Nagroda warta wszystkich pieniędzy świata. Później dostałem również KRYSZTAŁOWĄ GWIAZDĘ ZA PRZYWRÓCENIE FUNKCJI ŻYCIOWYCH starszemu mężczyźnie. To prawdziwa duma i zaszczyt. Przez pomówienie przestępcy zostałem zawieszony w obowiązkach służbowych łącznie 14 m-cy. W związku z tym musiałem oddać odznakę i legitymacją służbową, a tym samym odebrano mi dumę, honor i godność. Wygląda na to, że nikt nie czytał akt sprawy i nie zauważył bardzo ogromnej ilości niezgodności w zeznaniach "poszkodowanego" gdzie przy każdym przesłuchaniu był uprzedzany z art. 233 § 1 kk. Jest to moim zdaniem dowód na to, że ktoś " kierował" poczynaniami pani prokurator. Ja się domyślam jak i kto to robi, ale jest to bardzo trudne do udowodnienia. Mam nagranie które potwierdza, że „maczał paluchy „ w tym mój ówczesny komendant Wiesław Grzegorczyk. Pierwszy wyrok miałem uniewinniający, ale po odwołaniu prokuratury i „poszkodowanego” Sąd Okręgowy uchylił ten wyrok i cofnął do ponownego rozpatrzenia do Sądu w Turku. Wcześniej były wydane dwie opinie biegłych jedna korzystna dla mnie i poparta medycznymi faktami, a druga „sucha” niekorzystna. Sąd Okręgowy nakazał sporządzenie trzeciej opinii, która ponownie była niekorzystna dla mnie przyjemniej tak się wydawało na początku. Moja dociekliwość i sprawdzanie zawartych  w tej opinii stwierdzeń doprowadziło do tego, że udowodniłem biegłej, że popełniła błąd to zaczęła na mnie krzyczeć i nie chciała odpowiadać na moje pytania. Przesłuchanie biegłych jest nagrana na płycie bo odbywało się na zasadzie telekonferencji bo biegli byli z Białegostoku. To była jakaś komedia. Po tej sprawie byłem pewien, że zostanę ponownie uniewinniony. Jednak dostałem wyrok 1,5 na 3 w zawiasach, 5000 dla poszkodowanego i 2500 kosztów. W związku z powyższym mój obecny (już były)  komendant Michał Grzelak udawał, że będzie mnie bronił, a okazało się zupełnie inaczej. Pojawiło się widmo zwolnienia mnie jak to się nazywa dla dobra służby jak już „poległo” i to niesprawiedliwie wielu policjantów. W mojej sprawie do komendanta wojewódzkiego udał się przewodniczący związków  zawodowych insp. Andrzej Szary i uzyskał wiadomość od komendanta wojewódzkiego, że do puki sprawa się nie zakończy to „mogę być spokojny”. Godzinę później poszedł tam mój komendant Michał Grzelak i Kom. Woj. zmienił decyzję i w rezultacie jest wszczęta procedura zwolnienia mnie dla dobra służby. Miły gest wykonali koledzy i koleżanki pisząc list z poparciem do komendanta wojewódzkiego i ponad 100 z nich się pod nim podpisało. Nic to jednak nie dało. Mam już 15 lat służby ale 14 m-cy byłem zawieszony i do puki nie będę uniewinniony to nie wliczy mi się to do emerytury. W tej chwili prawdopodobnie zostanę bez środków do życia, a mam żonę i w tej chwili już 12to letniego syna. Tak niestety się stało. Opinii na swój temat nie będę pisał bo sami przełożeni mogą się na ten temat wypowiedzieć. Mój obecny komendant pogrążył mnie pomimo tego, że dobrze zna przeszłość „poszkodowanego”. Najbardziej boli to, ze jak wszystko było dobrze to byłem ”klepany po plecach”, a jak podwinęła mi się noga to zostałem zupełnie sam. W naszej jednostce jest wiele nieprawidłowości... Był tu też kiedyś policjant, który miał sporo na sumieniu ale jego tak szybko nie chciał zwolnić bo pracuje też u nas jego ojciec i to tez wielka niesprawiedliwość. O innych ‘nieprawidłowościach nie mogę jeszcze w tej chwili mówić.

Byłem również przewodnikiem psa policyjnego – tropiącego. Byłem na każdy „gwizdek”. Blisko 50 tropień na terenie 4 powiatów. Jak jest dobrze no to super ale jak nie idzie to kopa w … i do widzenia. Przykre i smutne. Zanim zapadł wyrok rozpoczął się dramat z psem służbowym Karbo. Został zabrany po cichu bez mojej wiedzy i możliwości pożegnania się z nim. Dowiedziałem się, ze go zabrali jak już był w Poznaniu. Karbo był bardzo przywiązany do mnie, a ja do niego. Bardzo go kocha także mój syn, który bardzo długo nie mógł dojść do siebie po tym jak zabrali Karbo. Bardzo to przeżywał. Chciałem wykupić Karbo i dawałem za niego 11 tys za które policja kupiłaby dwa nowe psy ale usłyszałem, że nie ma takich przepisów. Rozumiem przepisy ale istnieje tez coś takiego jak uczucia. Ten pies teraz bardzo cierpi. Ja z reszta również. Nie można w ten sposób rozdzielać tak zgranej i świetnie współpracującej pary. Rozdzielono nas bardzo brutalnie. Psy tak samo jak ludzie mają uczucia. Błagam o pomoc.

Związki zawodowe dały mi obrońcę do procedury zwolnienia dla dobra służby w tej chwili sprawa jest już w NSA. Ja zostałem zwolniony z dniem 30 września 2017 (sobota), psa zabrali 29go, a ja o swoim zwolnieniu ze służby dowiedziałem się w poniedziałek 2go października od obcych ludzi pod sklepem. Po drodze zostały odrzucone wszystkie wnioski dowodowe składane przez moich obrońców. Bardzo się komuś śpieszyło żeby mnie zwolnić. Jeszcze odnośnie mojej sprawy to nowy adwokat napisał apelacje ale nie przyniosła skutku. W międzyczasie poszkodowany zmarł jeszcze przed apelacją. Najdziwniejsze jest to, że sprawa toczyła się tylko przeciwko mnie. Drugiego policjanta tak jakby nie było w sprawie. Moim zdaniem to też dowód na to, że ktoś kierował tą sprawą.  

W ZWIĄZKU Z POWYŻSZYM PROSZĘ PANA MINISTRA O UMOŻLIWIENIE MI WYKUPIENIA PSA SŁUŻBOWEGO, KTÓREGO KIEDYŚ BYŁEM PRZEWODNIKIEM.