WSTRZYMAĆ ZAPRZYSIĘŻENIE!
My, Polki i Polacy, całe niemal społeczeństwo zatroskane o losy ojczyzny, zdruzgotane klęską demokracji, w poczuciu kryzysu państwa wynikającego z nieuczciwych i powszechnie zafałszowanych wyborów prezydenckich, domagamy się stanowczo wstrzymania procedur mających na celu oficjalną akceptację tego oszustwa.
Żądamy wstrzymania terminu zaprzysiężenia prezydenta elekta na głowę państwa!
Mówimy zdecydowane „nie!” politycznej schizofrenii, która funduje nam groteskowy spektakl legalizacji kłamliwych wyników, tylko dlatego, że tak sugeruje polityczny kalendarz. Do czasu wyjaśnienia przez prokuraturę i inne służby śledcze wszelkich okoliczności oraz skali przestępczego procederu fałszowania wyborów i oszustw dokonywanych bezczelnie, w poczuciu bezkarności, w trakcie liczenia głosów – domagamy się, my, wyborcy, by państwo odroczyło termin zwołania uroczystego posiedzenia Zgromadzenia Narodowego.
Demokracji nie buduje się na kłamstwie i złodziejskim sprycie! Skoro nie wiadomo, czy prezydent elekt wygrał wybory uczciwie i czy w ogóle wygrał, co sugeruje obecny stan naszej wiedzy wynikającej z licznych doniesień prasowych, wszelkie procedury wokół prezydenta muszą zostać poniechane!
Już pierwsze kwerendy z udziałem sądu i prokuratury potwierdziły nasze obawy, że mamy do czynienia ze sfałszowanymi wyborami. Jeśli tak, żądamy skrupulatnego i pod należytą kontrolą przeliczenia głosów we wszystkich komisjach wyborczych! Winnych oszustwa należy stosownie ukarać za fałszerstwo!
Państwo zostało doszczętnie ośmieszone i skompromitowane. O losie licznych wyborczych protestów ma – zgodnie z wolą ustawodawców poprzedniej ekipy – decydować Izba Sądu Najwyższego, której reputacja i prawne umocowanie są co najmniej wątpliwe. Państwowa Komisja Wyborcza, tylko z tego powodu, że nie jest w całości przejęta przez uzurpatorów Zjednoczonej Prawicy, w swoim raporcie umieściła klauzulę, że nieprawidłowości i uchybienia w liczeniu głosów mogły wpłynąć na wyborczy wynik.
Wybory w naszym przekonaniu zostały systemowo sfałszowane! Już aluzje prezesa Kaczyńskiego w trakcie kampanii o możliwych fałszerstwach powinny dać nam do myślenia. Wszak ma on w zwyczaju przypisywać innym własne intencje. Okazuje się, że komisje wyborcze w znakomitej większości zostały przejęte przez osobników, którzy mieli za zadanie dokonać oszustw. Byli potajemnie instruowani. Głosy na kontrkandydata zaliczali swojemu wybrankowi lub też je unieważniali, dopisując drugi krzyżyk. Analiza łącznej liczby kart wydanych wyborcom budzi najwyższy niepokój: nie sposób się doliczyć, ile ich było.
Prezes Kaczyński insynuuje, że to politycy obozu demokratycznego, którego kandydat poniósł klęskę, chcą unieważnić wybory. Z zachowania Donalda Tuska można wywnioskować jednak, że nie ma racji. Premier kolejny raz deklaruje, że nie zamierza kwestionować wyborczego wyniku, jednak uważa, że należy wyjaśnić wszelkie wątpliwości. To my, wyborczynie i wyborcy, domagamy się sprawiedliwości! Domagamy się uczciwości i rzetelności!
Boli najmocniej, gdy profesorowie odsądzają nas od czci i wiary twierdząc, że „teorie spiskowe są rakiem demokracji”, więc nam przypisują paranoję! Protestujemy przeciwko fasadowej demokracji, która miałaby jedynie sprawiać wrażenie stosującej się do zasad praworządności i przymykać oko na oszustwa i fałszerstwa!
My naiwnie i ufnie, z wielką pokorą przyjęliśmy w powyborczy poniedziałek rano werdykt, który przypisywał zwycięstwo kandydatowi prezesa Kaczyńskiego. Trawiliśmy gorycz porażki i wyborczej klęski naszego kandydata. Jednak wszystko ma swoje granice. Gdyby zwyciężył uczciwie, pogodzilibyśmy się z przegraną. Problem polega na tym, że jego zwycięstwo z uczciwością nie miało nic wspólnego.
Jeśli mimo naszego żądania, prezydent elekt zostanie terminowo zaprzysiężony, nie pozostanie nam nic innego, jak masowo wyjść na ulice w proteście przeciwko złej politycznej woli! Dojdzie niechybnie do niepokojów społecznych, których nic nie poskromi. Wszelako znacznie gorszy będzie długofalowy efekt tych zaniedbań i przejścia do porządku dziennego nad masowym fałszerstwem wyników: przestaniemy chodzić na wybory. Odmówimy udziału w komedii, o ile wynik ma być z góry przesądzony, a my jedynie mamy być frekwencyjnym alibi. Kolejny raz nie damy się oszukać!
Urna wyborcza, to nie szkatułka, że „wrzucasz Mikołajczyka, wyskakuje Gomułka”! Dlatego dopóki ponad wszelką wątpliwość instytucje państwowe nie stwierdzą, że zwyciężył ten a nie inny kandydat, żądamy odroczenia zaprzysiężenia.
Przemysław Wiszniewski
Przemysław Wiszniewski Skontaktuj się z autorem petycji