W obronie dobrego imienia naukowców i nauki


Gość

/ #140 Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re:

2014-12-04 00:07

#139: - Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re:  

Żeby rozmawiać o sprawach doświadczeń na zwierzetach należy sobie zdefiniować kilka terminów - tak jak stosowane są one w przepisach.

Procedura to konkretna czynność wykonywana na żywym zwierzęciu (procedurą jest zastrzyk, operacja..., trening, w czasie którego zwierze uczy się wykonywać jakieś zadania dla uzyskania nagrody... ).

Doświadczenie to pewien całościowy projekt badawczy składający się zazwyczaj z kilku procedur.

W statystykach podaje się maksymalny poziom inwazyjności jaki zostaje zastosowany w czasie całego doświadczenia - czyli poziom dotyczący najbardziej inwazyjnej procedury (skala 0-4 i X). 

Doświadczenie może obejmować wielotygodniowe nieinwazyjne obserwacje zwierzat (inwazyjnośc 0/1), ale jeśli w jakimś momencie przeprowadzony będzie zabieg chirurgiczny o wyższej inwazyjności (3/4) - to do statystyk trafi wartość odpowiadająca tej właśnie procedurze. 

To oczywiście nie oznacza, że zwierze przez wiele tygodni cierpi - operacje trwają krótko i są prowadzone są w pełnym znieczuleniu ogólnym, cały okres pooperacyjny obejmuje konieczną  terapię przeciwbólow i antybiotykoterapię.

To jedna z kwestii, których bardzo pilnują komisje etyczne - poprawne zaplanowanie opieki okołooperayjnej.

Po okresie rekonwalscencji zwierze wraca do dobrego stanu ogólnego i może uczestniczyć w innych procedurach.

I tu pojawia się kolejny zarzut przeciwników nowej ustawy - że dopuszcza ponowne wykorzystywanie zwierząt po wysokoobciązających doświdczeniach. 

Doświadczenie zazwyczaj obejmuje kilka procedur - żeby miało sens i przyniosło pożądane informacje musza być wykonane _wszystkie_ kolejne konieczne procedury - nawet jeśli pierwsza z nich jest wysoko inwazyjna.  

Postulowany zakaz wykonywania nowych _procedur_ u zwierząt już raz poddanych jakims procedurom - to w zasadzie _nakaz przerywania doświadczeń w połowie_! Doświadczdenie zaczęte i niedokonczone jest bez sensu - nie może przynieść żadnej korzyści naukowej. To dopiero byłoby niepotrzebne dręczenie zwierząt :-(

Namawiam do samodzielnego czytania materiałów źródłowych - czyli dyrektywy i  projektu ustawy i wyrabiania sobie naprawdę własnej opninii. 

pozdrawiam