Walka o jedyne leki stosowane w leczeniu włóknienia płuc


Gość

/ #32

2015-09-07 22:48

Żyję, bo przeszłam przeszczep płuc. W ostatniej chwili, bo dobrzy ludzie dali mi na to pieniądze. Wcześniej państwo dawało mi dużo pieniędzy - ale na leki, które nic mi nie pomagały. Ale wiem, że byli ludzie, którym przedłużały życie. Leczyłam się właśnie wśród ludzi ze zwłóknieniem płuc. Większość z nich już nie żyje. To skandal, co dzieje się u nas z osobami z chorobami płuc - mukowiscydozą, zwłóknieniem, nadciśnieniem płucnym. Wszyscy jesteśmy skazani na śmierć przez nasze państwo, gdy za granicami Polski tacy sami ludzie, jak my, są leczeni i mają przeszczepiane płuca. A my nie. Nasze choroby wcześniej czy później doprowadzają do stanu, gdy przeszczep płuc staje się jedyną szansą na życie. Tylko nigdzie na przeszczep nie przychodzą ludzie tak wycieńczeni, jak my - Polacy. Bo jesteśmy za późno diagnozowani, źle leczeni i w Polsce szanse na przeszczep płuc są minimalne! Cieszymy się z 30 przeszczepów płuc w Polsce (ile osób przeżywa - tego nie ma w statystykach), a w tym samym czasie w Wiedniu odbywa się ich kilkaset! Więc leczmy ludzi chorych na płuca. Czy jest gorsza śmierć, niż śmierć przez uduszenie? Załóżcie sobie worek na głowę na parę minut. A my - ludzie chorzy na płuca tak żyjemy. Aż do śmierci. Bo nie stać na leki, na przenośne aparaty tlenowe, na przeszczep.