List otwarty z żądaniem zamknięcia wystawy „Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy”

nasi2.jpg

Trudno znaleźć słowa, które w pełni oddałyby nasze oburzenie i zniesmaczenie pomysłem zorganizowania przedmiotowej wystawy opatrzonej tak przewrotnym tytułem – która godzi w polski, kaszubski kod kulturowy. Tym bardziej w Ratuszu Głównego Miasta. Jej przekaz ma charakter antypolski, bowiem – prawdopodobnie świadomie – sugeruje światu, że służba Kaszubów w Wehrmachcie była czymś naturalnym i powszechnym, a jedynie ledwie zauważa, że wcielenie do niemieckiej armii wiązało się z brutalnym przymusem, często zagrożonym śmiercią. Wystawa zaledwie marginalnie zaznacza również heroizm tych chłopców, którzy zdołali zbiec i zaciągnąć się do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.

Autorzy wystawy czarcim zamysłem uderzenia emocjonalnego materiałem fotograficznym, którego głównym przekazem – który pójdzie w świat – są uśmiechnięci chłopcy w mundurach Wehrmachtu. Dokonują przez to najpotworniejszego zabiegu – zabawy tragedią ludzką – bowiem wiemy i jesteśmy o tym głęboko przekonani, że ci chłopcy nie życzyliby sobie, aby bawiono się ich losem w brutalnych machinach narracyjnych. W ciągu naszego niekrótkiego życia poznaliśmy setki (jeśli nie tysiące) wcielonych do Wehrmachtu i wszyscy z całą mocą wypierali ten dramatyczny epizod ze swojej świadomości. Natomiast jako remedium chętnie opowiadali o swoim epilogu w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie.

Mundur z niemiecką gapą i swastyką był dla tych chłopców przede wszystkim symbolem upokorzenia. Nosili go z niechęcią, wstydem i pogardą. Przymusowa służba w armii hitlerowskiej była brutalnym zerwaniem z ich tożsamością – zarówno polską, jak i kaszubską. Często stawiano ich przed dramatycznym wyborem: odmówić i ryzykować śmierć lub zesłanie do obozu koncentracyjnego, czy przyjąć mundur oprawcy i stać się częścią systemu, który zniszczył ich kraj. Byli to chłopcy przymusowo zepchnięci do roli narzędzia w cudzej wojnie, zmuszeni do noszenia munduru, który odbierał im godność. Wielu z nich, zamiast zginąć za Polskę, ginęło pod obcą flagą i spoczęło w bezimiennych mogiłach.

Wreszcie – co najbardziej obrzydliwe – wystawa bierze rozbrat z polską polityką historyczną. Zaburza proporcje i swoją siłą przekazu pomniejsza w świadomości odbiorców znaczenie postaci niezłomnych – tych, którzy byli gotowi do ofiary krwi. Długo by wymieniać takie ikony, jak: ks. Józef Wrycza, porucznik Józef Dambek, Józef Gierszewski i Klemens Bronk – założyciele Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Kaszubski”, rotmistrz Hipolit Roszczynialski, burmistrz Teodor Bolduan, ofiary Piaśnicy, żołnierze Westerplatte, pułkownik Stanisław Dąbek, obrońcy Poczty Polskiej w Gdańsku, Lech Bądkowski, Jan „Soból” Szalewski czy Florian Ceynowa, który już blisko 200 lat temu położył głowę pod niemiecki topór. Pełna lista obejmowałaby tysiące nazwisk.

Pozwolimy sobie zacytować wpis jednej ze zwiedzających wystawę: Trudny temat. Jest częścią mojej rodziny. Jeden z dziadków przyjął grupę niemiecką, by rodzinie wiodło się lepiej, drugi odmówił i trafił na roboty przymusowe i do obozu. Pierwszego rozumiem, z postawy drugiego jestem dumna. Wolałabym więcej wystaw o tych niezłomnych. Tak tę sprawę widzimy. Temat żołnierzy wcielonych do Wehrmachtu nie był dla nas nigdy problemem – przez dekady został przepracowany, omówiony w literaturze i wydawało się, że pozwolimy tym ciężko doświadczonym chłopcom spać spokojnie.

Tymczasem wystawa dziwnie wpisuje się w niemiecką politykę historyczną, której objawy takie jak: „likwidacja” Instytutu Pileckiego, opluskwianie tego patrona przez obecnego dyrektora Krzysztofa Ruchniewicza (którego – jak to określił red. Robert Mazurek – „proniemieckość przebija skalę”), szydzenie z postaci rtm. Pileckiego, drwienie dyrektora Muzeum II Wojny Światowej ze św. Maksymiliana Kolbego, oraz wiele podobnych zjawisk jest objawem niezrozumiałego szaleństwa, jakie opanowało część polskich elit. Niemcy skutecznie, z wielką konsekwencją rozmywają dziś swoją odpowiedzialność za tragedię II wojny światowej, m.in. poprzez przemilczanie niewygodnych faktów, przedstawianie narodu niemieckiego jakoby okupowanego przez nazistów, a także wskazywanie znaczącego współudziału innych narodów w zbrodniach wywołanych przez hitlerowskie Niemcy. Szkoda, że część polskich elit im w tym pomaga. 

Swoje głosy sprzeciwu w związku z przedmiotową ekspozycją wyrazili: 

  • Prezydent RP Andrzej Duda – podkreślił, że przedstawianie żołnierzy Wehrmachtu jako naszych chłopców to nie tylko fałsz historyczny, ale i moralna prowokacja;
  • Władysław Kosiniak‑Kamysz, wicepremier i szef MON – ocenił, że wystawa nie służy polskiej polityce pamięci. Zwrócił uwagę, że prawdziwymi bohaterami powinni być Polacy, którzy bronili Ojczyzny przed nazistowskim najeźdźcą do ostatniej kropli krwi – i to oni zasługują na miejsce na wystawach;
  • Adam Szłapka, rzecznik rządu – skrytykował przede wszystkim tytuł ekspozycji. Określił go jako nieakceptowalny;
  • Karol Polejowski, zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej – zaznaczył, że wystawa niczego nie tłumaczy w sposób rzetelny, ale spodoba się w Niemczech, bo dobrze wpisuje się w niemiecką politykę historyczną.

Jako ludzie dojrzali, związani z tą ziemią od pokoleń, żądamy od gestorów wystawy: Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Marty Cienkowskiej, Prezydent Miasta Gdańska Aleksandry Dulkiewicz oraz Prezesa Polskiej Akademii Nauk Marka Konarzewskiego, zamknięcia ekspozycji w tej formie, która w swej istocie szkaluje pamięć i godność naszych przodków.

------------------------------------------------------------------------

Sygnatariusze:

Kazimierz Klawiter, Radny Województwa Pomorskiego wielu kadencji, działacz Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego (autor wielu projektów), uczestnik podziemnego Ruchu Młodej Polski 

prof. Leszek Kalinowski, Gdański Uniwersytet Medyczny, Związek Uczelni Fahrenheita, potomek założycieli TOW „Gryf Kaszubski” i więźniów Stutthofu, uczestnik podziemnego Ruchu Młodej Polski

Zygmunt Orzeł, działacz kaszubski, samorządowiec, Członek Zarządu Głównego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, organizator obchodów rocznicy Zaślubin Polski z Morzem


Kazimierz Klawiter    Skontaktuj się z autorem petycji

Podpisz petycję

Podpisując, akceptuję, że Kazimierz Klawiter będzie mieć dostęp do wszystkich informacji podanych przeze mnie w tym formularzu.

Adres e-mail nie będzie wyświetlany publicznie w Internecie.

Adres e-mail nie będzie wyświetlany publicznie w Internecie.

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych podanych w formularzu w następujących celach:
Upoważniam Kazimierz Klawiter do przekazania informacji podanych przeze mnie w tym formularzu następującym stronom:




Płatne ogłoszenie

petycja zostanie rozreklamowana wśród 3000 os.

Dowiedz się więcej...