Nie dla beatyfikacji abp. Andrzeja Szeptyckiego!!!

Sławomir Tomasz Roch

/ #44 METROPOLITA LWOWA KTÓRY BŁOGOSŁAWIŁ BESTIĘ HITLERA

2015-10-08 18:16

1 września dokładnie 76 lat temu o godz. 4.40 o wschodzie słońca na polskie miasteczko Wieluń, spadły pierwsze śmiercionośne, ciężkie bomby lotnicze, niosąc w około śmierć i straszną pożogę. Pięć minut później hitlerowski, ciężki pancernik szlezwik holstein, rozpoczął ostrzał polskiej placówki wojskowej na Westerplatte w Gdańsku. Tak rozpoczęła straszna, demoniczna II wojna światowa w roku 1939. Polska była pierwszym krajem, który stanowczo stanął do walki z III Rzeszą Niemiecką i z jej demonicznym przywódcą Adolfem Hitlerem. Niemcy którzy masowo przyjęli w demokratycznych wyborach w styczniu 1933 r., odrażającą ideologię nazizmu, parli całą siłą, całą machiną wojenną na wschód. Od pierwszych minut i dni wojny niemieckie oddziały SS i Wehrmachtu, dupuszczały się w wielu miejscach strasznych zbrodni wojennych, mordując powielokroć polskich cywilów oraz Żydów. Każdy nowy dzień przynosił dziesiątki i setki nowych, niewinnych ofiar nie licząc żołnierzy polskich. Dla przykładu tylko w Bydgoszczy w ciągu pierwszych czterech miesięcy okupacji Niemcy zamordowali około 5 tysięcy mieszkańców miasta i okolic z czego około dwa tys. z samej Bydgoszczy. Takie bezprawie i ekstermianacja narodu polskiego miały miejsce, już w pierwszych dwóch latach okupacji, niemal w każdym zakątku polskiej ziemi pod okupacją hitlerowską. Za wschodnią granicą nie było zresztą lepiej, tam zamiast kul używano syberyjskich mrozów. A pomimo to gdy 22 czerwca 1941 r. Hitler uderzył na ZSRR i zajął pierwsze miasta w tym Lwów, metropolita lwowski, obrządku grekokatolickiego Abp Andrzej Szeptycki błogosławił pełną gębą bestię Hitlera i jego demoniczne zastępy, postępujące pełną parą na wschód. Nie można pojąć jak mógł tak nikczemnie i podle postąpić, zdradzając tym samym nie tylko II Rzeczypospolitą Polskę, której ślubował wierność, ale nadto naszego Pana Jezusa Chrystusa, umierającego w milionach zamęczonych i zamordowanych. I naprawdę nie jest ważne w tym miejscu, co sobie tam pod swoim arcybiskupim nosem akkurat "pobożnie" szeptał albowiem absolutnie niedopuszcalne jest czynienie zła, by z niego wypływało dobro! Tym bardziej tak wielkiego zła, tak wielkiego zgorszenia, jakim było publiczne bez dwóch zdań błogosławienie w lipcu 1941 r. po wszystkich cerkwiach bestii Adolfa....... . Wybaczyć owszem możemy, ale zapomnieć tego obrzydliwego aktu niepodobna, a nadto nie był to jedyny jego tak gorszący akt!