Nie dla nagonki na dr Bachańskiego

Paolo

/ #157

2015-10-28 22:56

Oto realia naszego kraju niby umożliwiającego leczenie. Chcieliśmy się z naszym synem dostać do szpitala pod opiekę dr. Bachańskiego, zarejestrowaliśmy się gdzieś marzec kwiecień do szpitala gdzie leczył Dr. Bachański. Termin najbliższego przyjęcia do szpitala na NFZ do dr. Bachańskiego - 1 luty 2016. OK, prawie rok czekania, między czasie nie siedzimy, jeździmy prywatnie do doktora, co jest kosmiczną nie raz podróżą. W jednej takiej podróży wylądowaliśmy w szpitalu i musieliśmy w nim nocować wyrzucając w błoto pieniądze na hotel których nikt nam nie zwróci ale mniejsza z pieniędzmi nie one są ważne. Kolejnego dnia dalsza podróż do Warszawy na umówioną wizytę aby tylko nie przepadła. Nie byliśmy ani razu, na ani jednej wizycie przez ponad pół roku na NFZ w Warszawie, wszystkie wyjazdy prywatnie i prywatne wizyty. Kto był to wie ile to kosztuje + droga to jakieś 500 km w jedną stronę w naszym przypadku. Dziś jest 28.10.2015 kilka dni po wyborach i co się dzieje z naszą umówioną wizytą na NFZ? Dr. Bachański został dyscyplinarnie zwolniony ze szpitala!! ponad pół roku czekania na wizytę na NFZ poszło na marne. Ktoś się tym przejmie? NIKT OPRUCZ NAS RODZICÓW! Tak sobie myślę że ta dyscyplinarka ma chyba jakiś związek z tym jak partia wygrała wybory i chyba jakiś dyrektor chcąc chronić swój tyłek i uciekając od problemu posunął się do zwolnienia Dr. Bachańskiego. Cóż nam rodzicom niepełnosprawnego dziecka pozostało?! Pozostało podziękować tej osobie za jej "odwagę" na taki sposób rozwiązania „problemu”. …„DZIĘKUJĘ”… Nie wyolbrzymiam naszego problemu. Mamy po prostu niepełnosprawne dziecko które KOCHAMY Z ŻONĄ NAJBARDZIEJ NA ŚWIECIE i które jest niepełnosprawne przez jednego lekarza prowadzącego ciąże który nie zauważył w odpowiednim momencie ciąży że jest hipotrofia i który pocieszył nas po porodzie słowami: "Proszę się cieszyć że dziecko urodziło się żywe". A żeby było ciekawiej to był i jest nadal ordynator oddziału ginekologicznego. Z pewnością nasza historia jest jedną z wielu którą każdy rodzic niepełnosprawnego dziecka mógłby opowiedzieć, szkoda tylko że NFZ nikogo z tych ludzi nie chce pewnie wysłuchać w celu poprawy opieki na przyszłość. A mówią że uczymy się na błędach. Nieprawda. Nie potrafię zrozumieć jakim problemem jest dla państwa nałożenie na marihuanę akcyzy i dopuszczenie jej do obrotu a tym samym ułatwienie leczenia nią ludzkiego życia. Tytoń z pewnością nie leczy a jest legalny już nie wspomnę że uzależnia. Nie korzystamy z marihuany do leczenia naszego dziecka korzystamy z leków które są legalne i mają skutki uboczne które coraz bardziej dają o sobie znać. Wybór leku nie raz to dla rodzica wybór w stylu - wybór mniejszego zła. To co opisałem to oczywiście nie wszystko to ogromny skrót nie piszę o tym jak żona uratowała życie naszemu synowi patrząc na ręce pielęgniarce która chciała mu podać raczej śmiertelną dawkę sterydów. To co przeżywamy od kiedy urodził się nam syn zwykłym ludziom nie raz nie mieści się w głowie i uwierzcie ta walka o zdrowie naszego syna wcale się nie skończyła ona TRWA CAŁY CZAS KAŻDEGO DNIA I BĘDZIEMY WALCZYĆ DO SKUTKU.