Nie odsyłajmy dzieci!

Kiedy dziecko stawało na progu Domu Sierot Janusz Korczak otwierał drzwi, karmił i poił, ogrzewał (jeśli to akurat była jesień albo zima), znajdował nowe ubrania i łóżko, pozwalał odpocząć, umyć się i zapraszał do pozostania. Także wtedy, kiedy była wojna, kiedy nie było  co jeść, ani w co się ubrać, kiedy nie było czym się dzielić - On wraz z innymi, czynił wszelkie wysiłki, żeby dziecko, które stoi na progu mogło doświadczyć dobra, mogło choć na chwilę poczuć uspokajające ciepło troskliwej opieki.

Dzisiaj jesteśmy w nieporównywalnie lepszej sytuacji. Mamy czym się dzielić, nie jesteśmy okupowani, na nasze miasta nie spadają bomby, jest wielu ludzi dobrej woli gotowych otoczyć stojące na naszym progu dzieci opieką.

Uważamy, że niezależnie od tego, czy zagrożenie, ze względu na które odsyła się dzieci z granicy Polski, jest wyimaginowane czy realne - nie wolno nam tego robić! Dzieci, które pukają do naszych drzwi nie mogą być po prostu odsyłane z powrotem. To jest zło. Nie wolno popełniać zła, ani godzić się na zło, które popełniają inni - szczególnie wówczas, gdy robią to w naszym imieniu.

Niezależnie od zagrożenia, dzieciom i ich bliskim, którzy zdecydowali się na tą desperacką, długą i nielegalną podróż trzeba otworzyć pokój, podzielić się pożywieniem, dać odpocząć, wyspać się, przebrać się, umyć ... A dopiero potem zbadać, czy ich obecność naprawdę stanowi dla nas zagrożenie, czy też możemy zaproponować im gościnę na dłużej (jeśli będą chcieli z nami pozostać).

Tak - nawet jeśli inni ludzie złej woli wykorzystują te dzieci i ich bliskich do swoich rozgrywek z Polską - my nie możemy ich po prostu odsyłać z powrotem!

Zwracamy się z apelem do władz Państwa Polskiego o zaprzestanie procedury typu push-back wobec uchodźców przekraczających naszą granicę. Zwracamy się z apelem o umożliwienie ludziom dobrej woli udzielania tym uchodźcom schronienia i wszelkiej niezbędnej pomocy. Zwracamy się do władz Państwa Polskiego o uruchomienie dla tych ludzi pomocy instytucjonalnej przewidzianej prawem. Podobnie jak pewien Samarytanin uważamy, że najpierw trzeba opatrzyć rany - a dopiero później pytać się o zbójców.  

Pedagożki i Pedagodzy, Nauczycielki i Nauczyciele, Ludzie Dobrej Woli


Piotr Zamojski, Uniwersytet Gdański    Skontaktuj się z autorem petycji

Podpisz petycję

Podpisując, upoważniam Piotr Zamojski, Uniwersytet Gdański do przekazania informacji podanych przez mnie w formularzu osobom, które podejmują decyzje w niniejszej kwestii.

Adres e-mail nie będzie wyświetlany publicznie w Internecie.

Adres e-mail nie będzie wyświetlany publicznie w Internecie.







Płatne ogłoszenie

petycja zostanie rozreklamowana wśród 3000 os.

Dowiedz się więcej...