W obronie dobrego imienia naukowców i nauki


Gość

/ #121 Re: Re: Re:

2014-12-02 10:49

#103: - Re: Re:  

 Gratuluję samozadowolenia. Zapytałbym, czy pan/i przeczytał/a uważnie i ze zrozumieniem dyrektywę i ustawę. Tzw. "krzykacze" wskazali konkretne punkty, w których projekt ustawy sprzeniewierza się dyrektywie i jeżeli, w tych uwagach, jak pan/i to sugeruje, minęli się z prawdą to ci, którzy ze zrozumieniem przeczytali oba dokumenty, powinni zwrócić na to uwagę, a jakoś nie słyszałem, żeby ktokolwiek coś takiego podnosił. Proszę więc nie uprawiać demagogii.

Jakie szkolenia z etycznego prowadzenia badań? Studiowałem biologię i nie przypominam sobie jakiegokolwiek szkolenia z zakresu etyki czy chociażby postawy normatywnej ogółu kadry, podczas zajęć, mogącej pełnić taką rolę. Więc, może chodzi o adeptów nauk medycznych? Nie wiem, czy zdaje sobie pan/i sprawę z tego, że istnieją organizacje starające się przeciwdziałać brakom w edukacji polskich lekarzy w zakresie etycznego traktowania pacjętów. W świetle tego, wiara w to, że  tak wysoki odsetek pozytywnych decyzji, jest efektem fenomenalnego poziomu wyszkolenia etycznego wnioskodawców, wydaje mi się wysoce naiwna.

Winszuję również niezachwianej i naiwnej wiary w naturę ludzką i system. Gdyby rzeczywiście, z punktu widzenia własnej kariery, nie opłacało się prowadzenie badań, które ktoś już gdzieś kiedyś przeprowadził, to tym bardziej nie wybuchały by co jakiś czas afery z plagiatami. 

A co do wymogu powtarzalności wyników doświadczeń, to słusznie ..., ale nie w tym sensie. Przede wszystkim, trzeba zdawać sobie sprawę, że ktoś już uzyskał jakiś wynik, a nie bezmyślnie dublikować badania. To nie jest żadna weryfikacja. Gdyby rzeczywiście miał/a pan/i pojęcie o metodologi naukowiej, wiedział/a by pan/i, że pierwszym etapem powinno być przejżenie dostępnej literatury tematu, żeby bez sensu nie wyważać otwartych drzwi. Nie tylko w tak drażliwych kwestiach jak tam gdzie wykorzystuje się w eksperymentach zwierzęta, ale zawsze. Chociażby po to, żeby nie marnować pieniędzy podatników, czy własnego czasu, który można spożytkować bardziej produktywnie.