O zmianę kwoty uprawniającej do pomocy z Funduszu Alimentacyjnego

MP

/ #117

2015-06-21 12:41

Jestem rozzalona ta cala sytuacja. Jestem samotna mama teraz juz 5-letniego synka. Wychowuje go sama od 3 lat, a w zasadzie od urodzenia.. Przez pierwsze 2 lata wychowywalam tez jego tate, bo glupia bylam. Nie mam nikogo do pomocy w opiece nad malym, badz finansowej. Nie mam matki, bo nie zyje. Ojciec tez sie mna nie interesowal. Bylam w rodzinie zastepczej od 13 roku zycia, po smierci mamy. Z zastepcza rodzina nie mam kontaktu, bo ciocia wziela mnie tylko po to, by zagarnac majatek po mamie. Jestem wiec sama. Mam jedynie chora ciocie od strony ojca. Nie jest w stanie mi pomagac. Zapieprzalam swojego czasu po 12-14 h dziennie. Moje dziecko w zasadzie mnie nie widzialo. Nie mialam czasu, aby pograc z nim w chinczyka, poukladac puzzle, czy pojsc na plac zabaw - jak MAMA. Zapierdzielalam jak osiol, wyciagajac zaledwie jakies 1500 zl. Dochod wiec przekroczony, a oplat 1200 zl. Sama musze zaplacic czynsz. 400 zl (70 zl dodatku tylko). Sama musze zaplacic prad, wode, gaz, TV, itd.. Oplacic przedszkole. Prywatne, bo w panstwowym nie bylo miejsca. Nie dzieli sie to na iles osob w domu jak jednak w wiekszosci. Musialam zyc za pozostale 300 zl. Jak?! Gdyby nie pomoc z przedszkola, w ktorym pracowalam, w postaci darmowych obiadow dla mnie, gdy zostalo, to przeciez bym nie dala rady. Rezultat? Dziecko od 7 do 17 w przedszkolu, potem podrzucane do kolezanek (bo mama musi pracowac). Brak czasu na obowiazki domowe. Ja przemeczona, sfrustrowana, zero odpoczynku. Zycie w ciaglym stresie, odbija sie na dziecku. To jakas paranoja. Depresja, leki. Chcialabym sie rozwijac. Isc do szkoly. Chcialabym miec czas dla syna. Dac mu siebie. Chcialabym, aby mial bluzke ze Stacyjkowa, a nie z lumpa. Hulajnoge jak inne dzieci. Rower. Nie pije alkoholu, nie pale papierosow. A na zycie wciaz brak. Nie mowiac juz o wakacjach, wycieczkach.. Mam wyjechac za granice? Przed tym powstrzymuje mnie jedynie zdrowie psychiczne syna. Nie chce go zabierac od przyjaciol. Nie chce mu robic znow zmian. 3 razy zmieniane przedszkole, nasz rozwod, brak ojca. On i tak juz cierpi. Jest niedobry, bo ja nie mam czasu na jego wychowanie. Chce zyc normalnie. Chce miec czas dla dziecka. Chce nie martwic sie o finanse. I przyznaje. NIE DAJE RADY SAMA. Mam juz dosc zgrywania tej zaradnej baby, ktora ogarnia 2 prace, dom i dziecko. Nie ogarniam. Brak mi sil.