Narciarski biznes włazi wszędzie. Kasa, kasa, kasiora... a poza nią nic ni ma!

Takie to-to łase na srebrniki, a co gorsza - bez wyobraźni! Prawda będzie taka, że zimą wywalą krocie na sztuczne naśnieżanie (nie oszukujmy się, zimy kiepskie, a Beskid Mały zbyt niski, by mieć nadzieję na naturalną, grubą i długo utrzymującą się pokrywę śnieżną), a latem nikt tam nie przyjedzie... bo kto normalny chciałby w rozorane "zindustrializowane" góry jeździć i podziwiać dzieło zniszczenia piękniej ziemi przez wyręby, niwelacje i wyciągi? Chcecie koniecznie mieć narty w Beskidzie Małym? Zaprojektujcie piękne trasy biegowe, które latem będą ścieżkami rowerowymi albo konnymi. Jełopy! Czy poza narciarstwem zjazdowym nie istnieją już żadne sposoby na rozwój turystyki na takich terenach i zarabianie na tym? A tym bardziej turystyki zrównoważonej? Jełopy po stokroć!

#6: Anna - Jednotorowo myślący "geniusze"

Racja.

Stoki narciarskie wykorzystywane głównie zimą i w dodatku stale naśnieżane? Bezsens. Może lepiejn zainwestować w coś, co cały rok przyciągnie turystów. Zaplecze. Noclegi z dostępem do zdrowej żywności, do zwierząt gospodarskich. Niech to, co jest zachęca, a walory przyrodnicze są bezcenne, a narciarze i tak kasę zostawiają w Austrii. Na co liczycie, że będę się tłuc dla jednego stoczku?:)))

#6: Anna - Jednotorowo myślący "geniusze"

Racja . ot tyle. Pozdrawiam !

ni wstydze sie swojego nazwiska - nick mi nie potrzebny.