Przeciw polowaniom w parkach narodowych i zawyżonym planom odstrzałów zwierząt kopytnych.

Wilk i Inni Mieszkańcy Lasu  do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska

 

W Dzienniku Ustaw 2021. 1098 t.j.w Artykule 15 jest napisane: w parkach narodowych zabrania się

 

- chwytania lub zabijania dziko występujących zwierząt, zbierania lub niszczenia jaj, postaci młodocianych i form rozwojowych zwierząt, umyślnego płoszenia zwierząt kręgowych, zbierania poroży, niszczenia nor, gniazd, legowisk i innych schronień zwierząt oraz ich miejsc rozrodu;

 

- polowania, z wyjątkiem obszarów wyznaczonych w planie ochrony lub zadaniach ochronnych ustanowionych dla rezerwatu przyrody;

 

W wielu polskich parkach narodowych przepisy te są przestrzegane. Niestety, nie wszędzie. Dotarły do nas informacje, że na przykład na terenie Kampinoskiego Parku Narodowego Polski Związek Łowiecki często organizuje polowania. Według obowiązujących tam planów łowieckich na około 200 bytujących tam jeleni aż 70 przeznaczono na odstrzał. Trzeba dodać, że w Kampinosie bytują co najmniej dwie grupy rodzinne wilków.

Domagamy się zaprzestania polowań we wszystkich polskich parkach narodowych oraz ich otulinie – zwierzęta przecież nie znają granic i uważamy, że nie powinno się czyhać na nie tuż za jakąś umowną, ustaloną przez człowieka linią, by pozbawić je życia. Uważamy, że polowania w obrębie parków są nie tylko bezprawne, ale budzą dodatkową niechęć do myśliwych, którzy i tak nie mają w społeczeństwie dobrych notowań. Przeciętny obywatel musi tam prowadzać psa w kagańcu – lub w ogóle nie może z nim wejść, bo płoszy zwierzynę – myśliwy może tam zabijać tę samą zwierzynę, bo to jego pasja. Zestresowani pracą i aktualną sytuacją ludzie szukają w przyrodzie spokoju, wytchnienia, piękna – nie muszą mieć ochoty na słuchanie kanonady ze sztucerów, tłumaczenie dzieciom, dlaczego panowie zabili śliczne sarenki albo dziki, znajdowanie zawartości żołądków z wypatroszonych jeleni. Nie każdy urodził się myśliwym. W dodatku co rusz czytamy o pomyłkach i tragediach na polowaniu – o ile myśliwy, idąc na łowy, godzi się na takie ryzyko, o tyle przeciętny Kowalski – nie musi!

Uważamy za nieetyczne i nieodpowiedzialne ustalanie zawyżonych limitów odstrzału na gatunki kopytne stanowiące pożywienie drapieżników. Czy nam się to podoba, czy nie – dzielimy planetę z innymi zwierzętami i nie mamy prawa zabierać im pożywienia a potem jeszcze głośno krzyczeć, że zdarza im się zapolować na zwierzęta gospodarskie. Populacja dużych drapieżników w Polsce ma się lepiej niż kilka lat wcześniej, ale daleko jeszcze do uznania jej za bezpieczną. Apelujemy więc o to, by w każdym lesie myśliwi ustalając „rozmiary” swej gospodarki łowieckiej zdawali sobie sprawę, że populacje zwierzyny płowej nie są ich wyłączną własnością. Zdajemy sobie sprawę, że ustalenie dokładnej ilości drapieżników na danym terenie nie jest możliwe ze względu na ich mobilność a także brak monitoringu w wielu rejonach Polski, ale przecież to myśliwi są znawcami swych obwodów wyposażonymi w sławetną aplikację „Matecznik” i powinni wiedzieć, z kim wypadałoby się podzielić łupami. Ostatnio wiele się mówi o atakach wilków na inwentarz rolników. Wiele z nich jest tzw. fakenewsami produkowanymi przez lobby myśliwych. Wilk jest dla nich oczywistym konkurentem do zwierzyny leśnej, nie lubią go, nazywając pogardliwie burym pchlarzem. Jednak bez względu na sympatię czy antypatię myśliwych i to, ile mają racji, wilk jest w Polsce chroniony prawem. To my ludzie zawłaszczamy coraz więcej terenu pod domy, osiedla, drogi i fabryki. Uważamy, że powinniśmy zachować przynajmniej rozsądek i umiar w kwestii gospodarowania populacjami zwierząt, które są pożywieniem drapieżników. To nasza zachłanność generuje problemy na linii człowiek – inne drapieżniki. Trzeba zdać sobie z tego sprawę i zapobiegać ewentualnym konfliktom.

 

 

Podpisz petycję

Podpisując, upoważniam Ewa Zimoń do przekazania informacji podanych przez mnie w formularzu osobom, które podejmują decyzje w niniejszej kwestii.

Adres e-mail nie będzie wyświetlany publicznie w Internecie.

Adres e-mail nie będzie wyświetlany publicznie w Internecie.







Płatne ogłoszenie

petycja zostanie rozreklamowana wśród 3000 os.

Dowiedz się więcej...