Petycja o wprowadzenie nowych rozwiązań w leczeniu Boreliozy


Gość

/ #45

2016-02-19 18:44

Przebieg diagnozowania i leczenia jest skandaliczny... W lipcu zaobserwowałam rumień więdrujący. Lekarz uznał, że to... pogryzienie przez meszki i przepisał lek przeciwhistaminowy. Kolejnemu lekarzowi (sierpień) zasugerowałam, że to borelioza. Popatrzyl z niedowierzaniem i kazał zrobić test na własną rękę. Zrobiłam Western Blot w obu klasach za ponad 200 zł. Kolejny tydzień oczekiwania na wyniki - a choroba cały czas się rozijała. Wynik pozytywny. Trzeci lekarz (wrzesień) po obejrzeniu wyników nadal nie dowierzał, że to borelioza. Przypuszczał nawet, że to... rumień wielopostaciowy... Dał antybiotyk na 2 tygodnie i skierowanie do poradni chorób zakaźnych (diagnoza: tylko "podejrzenie" boreliozy). W poradni uznano, że skoro leczenie jest już wdrożone, to mam przyjść dopiero za 6 m-cy w celu sprawdzenia poziomu przeciwciał. Gdybym sama nie szukała informacji o boreliozie, to brałabym antybiotyki tylko przez te dwa tygodnie, co nie wystarczyłoby do wybicia borelii. Pojechałam więc do czwartego lekarza - zakaźnika, oczywiście prywanie. Ten przedłużył antybiotykoterapię. Pomimo jej zakonczenia objawy nadal się utrzymują. Choroba rujnuje i atakuje z każdej strony, a ja nadal nie mam pewności wyleczenia... Zmarnowane miesiące na postawienie diagnozy tylko pogarszają stan chorego i zmniejszają szanse na wyleczenie...