Stop pobłażaniu przez Państwo Polskie dłużnikom alimentacyjnym!


Gość

/ #73

2016-03-13 00:35

mój były partner od początku ciąży nie interesował się jak rozwija się maleństwo. Na kilka dni przed porodem uznał że bez testów DNA nie uzna ojcostwa, zaczął interesować się dzieckiem jak mały miał już prawie 2 miesiące i dostał pozew z sądu o ustalenie ojcostwa i alimenty. Bardzo szybko, bo jeszcze przed terminem rozprawy w sądzie uznał ojcostwo, "interesował się dzieckiem a nawet odwiecał małego 3 dni w tygodniu, namawiał moją rodzinę aby skłonili mnie do wycofania sprawy, bo on będzie płacił na dziecko, mnie też chciał skłonić do tego, bo uznał że będzie na małego płacił. Nie uległam, a go zarówno przed jak i po rozprawie nie interesowało czy mam pieniądze by mieć za co jeździć na badania z małym a synek miał bardzo niepokojące wyniki. Po rozprawie zaczął niewywiązywać się z terminu płacenia na czas alimentów. Uprzedziłam go, że jeśli nie chce płacić w terminie zgłoszę to do komornika a alimenty wówczas będę miała płacone przez fundusz alimentacyjny. Uznał że jestem śmieszna, gdyż on nie otrzymał postanowienia z sądu (mimo że sąd uprzedził na rozprawie,iż takie postanowienie otrzymam tylko ja, jako matka wychowująca dziecko, zaś on po złożeniu odpowiedniego pisma do sądu i uiszczenia wpłaty wówczas takie pismo może otrzymać). Wracając do rozprawy gdyby nie fakt, iż w pozwie uwzględniłam że pracuje "na czarno" u swojego brata w firmie od ponad roku tuż przed rozprawą podpisał z bratem umowę o pracę musiał przedstawić umowę, zaś gdy sąd zadał mu pytanie uznał, ze zarabia najniższą krajową (ale nie potrafił powiedzieć ile to wynosi, a w rzeczywistości minimum 3tys.na rękę otrzymywał miesięcznie +premie za pracę za nadgodziny i weekendy) uznał, że ma na utrzymaniu rodziców (którzy mają dosyć pokaźne emerytury) tym sposobem niestety udało mi się wywalczyć jedyne 300zł na synka, ja obecnie otzymuję 1000 czasem 900zł macierzyńskiego +89zł rodzinnego i ciężko jest mi dokonywać opłaty oraz utrzymać siebie i dziecko z tych pieniążków. Do pracy wrócić nie mogę, bo opiekunka też kosztuje, a gdybym nawet wróciła do pracy to max 1350 dostałabym na rękę zamiast tych 900-1000zł i musiałabym wydać na tą opiekunkę i zmuszona byłabym budzić dziecko o 3 nad ranem i zawozić komuś do opieki gdyż sama o 4 wyjeżdżałabym do pracy... Ojciec dziecka ma to w D...e bo pracuje tyle ile chce i to za konkretne pieniącdze te minimum 2700 ma na siebie a tylko 300zł przeznacza na dziecko. Mnie miesięcznie minimum 100zł wynoszą koszty na leki dziecka, pampersy 200-300zł, kosmetyki pielęgnacyjne to kolejne koszty, maluch cały czas rożnie tak więc ubranka również trzeba dokupować, dziecko też potrzebuje jeść, a zabawki, chodziki, teraz jeszcze muszę dokupić nowy fotelik to kolejne koszta. Gdzie tu sprawiedliwość??

taka podpowiedź dla mam, które chcą złożyć pozew o podwyższenie alimentów: zbierajcie faktury!! to na rozprawie Wam się przyda!! to dowód na to ile musicie wydawać pieniążków na utrzymanie dziecka. Ja doskonale wiem, że gdyby tak jak w moim przypadku urzymanie miało wynieść po połowie to te 600 zł (300zł on i 300zł ja) to stanowczo za mało