Petycja ws. decyzji o zwolnieniu Roberta Strzały

Robert Strzała

/ #85 Podsumuję...

2012-10-01 14:31

(od razu zaznaczę, że nie będę komentował i odpowiadał na - ewentualne - kolejne anonimowe wpisy i Państwa też do tego namawiam)

Będzie długo, ale podchodzę do tej wypowiedzi już piąty raz i cały czas próbuję skracać i mi się nie udaje. Jutro petycja zostanie złożona w Urzędzie, ale cokolwiek teraz nie napiszę - będzie mało. Jeśli wkroczę w pewnych momentach w rejony patosu, proszę mi wybaczyć, ale bardzo mocno to wydarzenie przeżyłem.
Na wstępie muszę podkreślić, iż fakt, że straciłem pracę jest bezpośrednim wynikiem działań tych wszystkich osób, które przyczyniły się do usunięcia (niech nikt mi nie mówi, że to wynik konkursu, bo nawet śmiać mi się wtedy nie chce) pana Jarosława Wartaka ze stanowiska dyrektora. Gdyby dyrektorem został - nadal pracowałaby p. Urszula Kaczmarczyk, p. Krystyna Podgórska, p. Czesława Gurbała, p. Tadeusz Dulias, p. Paweł Woźniak, p. Anetta Wartak czy ja.

Przede wszystkim chciałbym bardzo WSZYSTKIM, którzy podpisali się pod petycją, podziękować za wsparcie i ten wielki ładunek pozytywu, którego mi dostarczyliście (w pewnym momencie wpadłem na absurdalną myśl, że warto było dla niego pozostać bez pracy, ale zaraz potem stuknąłem się w głowę; mocno). Przyznaję, że kilka razy ze wzruszenia popłakałem się przed monitorem. Poważnie. Bo myślałem sobie tydzień temu, że kilkanaście, może kilkadziesiąt osób się podpisze, natomiast finalny wynik (oraz to co wydarzyło się w ciągu pierwszej doby) absolutnie mnie zaskoczył.
Muszę Wam powiedzieć, że nie jesteście i nigdy nie byliście dla mnie tylko cyferkami i słupkiem poparcia (zupełnie inaczej niż w polityce, co nie?). Wiem, że za każdym z tych głosów stoi jednostka, stoi człowiek. I to człowiek (każdy z osobna) obdarzył mnie zaufaniem, poparł. Jestem naprawdę bardzo wdzięczny i wzruszony. Nie umiem powiedzieć... Tak bardzo brak mi słów...

"Nie kupuję psa, który na mnie szczeka i ujada" (K44)
Cóż w tej sytuacji może oznaczać te kilka głosów , które chciały mnie (lub bezpośrednio Was) "kąsnąć"? Nie będę z nimi dyskutował. Nie będę niczego udowadniał. Powiem tylko (ktoś wygłosił w tych komentarzach podobną myśl) - jeśli ktoś jest na tyle nikczemny i mały, by anonimowo próbować mnie - lub kogokolwiek - kopnąć i pogrążyć (podkreślam, że petycja nie celowała w nikogo, nie nawoływała do jakichkolwiek negatywnych działań, została wystosowana w obronie człowieka), to szkoda mi na takiego kogoś czasu. Jeśli obok 951 przyjaciół i przyjaciół przyjaciół (czyli też przyjaciół), trafiam na kilku cymbałów (już brak mi innych określeń), którzy bzyczą mi za uchem jak komar, to co mam zrobić? Przecież zawsze będzie to tylko bzyczenie komara. Które, owszem, jest denerwujące, ale w jakiś sposób je rozumiem. Proszę pomyśleć, co taki komar może więcej zrobić? Zwłaszcza, że chowa się za uchem i nie wychyla główki. To właśnie myślę o anonimowych potwarzach. Nie będę się nimi karmił, czego i Państwu życzę. "Małe psy najgłośniej szczekają" (Kryzys)
Nie mówię tu oczywiście o głosach konstruktywnej krytyki. Bardzo podobał mi się komentarz 56, z którym (pomijając aspekt się nie uczenia) poniekąd się zgadzam. Nie uważam się bowiem za nie wiem kogo, nie jestem jednym z najlepszych polonistów na Zagłębiu, nie chcę by ktokolwiek mnie stawiał na piedestale. Znam wielu lepszych od siebie nauczycieli. Na przykład - gdybym musiał dokonać wyboru, kto miałby uczyć moje dziecko - ja czy moja ulubiona żona? - bez wahania wybrałbym Olę (nie dlatego, że ją kocham i po znajomości, ale dlatego, że jest ode mnie sto razy lepszym nauczycielem, fachowcem i człowiekiem). Uważam tylko, że umiem robić, to co do tej pory robiłem. Umiem i wkładam (wkładałem) w to naprawdę bardzo dużo siebie. Gdybym miał podać kryteria, którymi powinien kierować się dyrektor przy zatrudnieniu nauczycieli byłyby to - fachowość (kwalifikacje), pasja i (bezwzględnie!) lubienie ludzi. Myślę, że je spełniam.

PLOTKI i ZARZUTY czyli garść brudów
1) Nie jest prawdą, że kogokolwiek atakuję - ja tylko walczę o coś, co nazywam sprawiedliwością (i oczywiście - o swój byt, egzystencję i godność). Powtarzanie, że kogokolwiek chcę pozbawić pracy, jest tak naprawdę manipulacją. Od września powtarzam, że w maju obiecano mi 14 godzin (projekt arkusza organizacyjnego zatwierdził Urząd Miasta oraz Rada Pedagogiczna), po wakacjach zrobiło się z tego 9 i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie "dano" ich komuś innemu (podkreślam - osobiście nic do tej osoby nie mam) - wcześniej pracował na 3/4 etatu. Nie trzeba było nikogo zwalniać! Wystarczyło, żeby wszyscy mieli tyle, ile mieli! Żeby było sprawiedliwie!
Czy może nie wystarczyło?
Kłamstwem (wypowiedzianym przez nową panią dyrektor na forum), kłamstwem skierowanym do rodziców jest, że pani, która dostała obiecane mi godziny ma taki nakaz sądowy. Poziom kłamstwa ociera się w tym momencie o jakiś absurd (że ja nie wiem, co powiedzieć) Podobnym kłamstwem jest wypowiedź, że anglista nie dostał pracy, bo "się nie stawił").
2) Nie jestem pieniaczem, który lubi jak wokół jego osoby jest zadyma; wyczerpałem jednak wszystkie inne środki; poza tym nie utworzyłem tej petycji, nie napisałem jej - moja rola ograniczyła się tylko do udostępnienia linka na moim profilu na "fejsbuku" oraz blogu.
4) Nie jest prawdą jakobym był czyimkolwiek idolem ("mistrzem i geniuszem") - ja tylko (znowu się powtórzę) rzetelnie staram się wykonywać swoją pracę i bardzo lubię ludzi (swoją drogą - chciałbym, żeby moje dziecko uczył jego idol).
5) Owszem - wsparcie, które otrzymałem nie byłoby tak duże, gdyby nie Internet. Ktoś próbował nawet Was rozliczać z numerów IP i opowiadał o krewnych i znajomych królika - ja nazywam tych wszystkich ludzi przyjaciółmi i życzę mu, żeby miał takich wokół siebie; obiecuję, że nie będę ich wtedy obrażał.
Oczywiście - nie można zaprzeczyć - jeszcze 5 lat temu liczba podpisów byłaby nieporównywalnie mniejsza, ale każdy z nas ma dokładnie taki sam dostęp do urządzeń i zdobyczy cywilizacyjnych. Świat się zmienił i nikt już nie musi biegać po ludziach z kartką papieru, żeby zbierać podpisy. To tak samo, jakby ktoś, płacąc rachunki na poczcie, miał pretensje do innego, że ten, aby to zrobić - nie musi wychodzić z domu.
Jeśli ktoś wciąż uważa, że to bagatela, jeśli wciąż Was obraża, a mnie oskarża o manipulację - niech założy petycję np. "Strzała to palant". A potem niech podpisze ją 951 osób.
6) Dlaczego od 8 lat pracuję na zastępstwach? Krzysztof Skiba napisał kiedyś tak: "Dziś rangę zawodu nauczyciela spartaczyła belfrom wywalczona przez ZNP Karta Nauczyciela. Karta jest tak dobra dla nauczycieli, że pozwala chronić największe miernoty. Ten zestaw przepisów (ważniejszy nawet niż kodeks pracy) jest główną przyczyną demoralizacji i ogólnego upadku ciał pedagogicznych od Gdańska po Zakopane. Karta nauczyciela to zawodowy dupochron, który nie pozwala zwolnić najbardziej nawet nieudacznych pedagogów. Skoro nie ma możliwości wyrzucenia słabego nauczyciela ze szkoły, to tym samym spada ogólny poziom nauczania. Dziś, żeby być wyrzuconym ze szkoły, nauczyciel musiałby napaść z bronią w ręku na bank lub biegać z nożem po Biedronce. Jeśli tylko uczy bzdur, śpi na lekcjach lub dekuje się na licznych zwolnieniach, nic mu nie grozi. Nauczycieli z powołaniem jeszcze się kilku pałęta po polskiej oświacie, ale ich siłę i pozycję osłąbiają pedagodzy z Kartą nauczyciela w kieszeni".
Dlatego.


"TO, CO NAJWAŻNIEJSZE..."
...napisałem na samym początku. Że mam tylu przyjaciół, tylu ludzi wokół siebie, którzy dobrze mi życzą i którzy o mnie zawalczyli. I tego nikt mi, Nam nie odbierze. Choćby nie wiem jak bardzo nas zwalniali i mieli wiadomo gdzie. Choćby nie wiem, jak bardzo chcieli pustymi słowami zmieniać rzeczywistość.
Jeszcze raz (nigdy za dużo i dosyć) Bardzo Wszystkim dziękuję za wsparcie. Pamiętajmy o sobie. Wszyscy nawzajem. Czasem tak bardzo brak mi słów...

Robert Strzała

 

PS.1
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy mnie bronili i próbowali dyskutować z jakimiś idiotycznymi argumentami. Niemniej jednak, pamiętajmy, że to nie jest nasza wina, że ludzie bywają i głupi i źli. Szkoda na nich czasu. To nie jest nasz problem. Naprawdę...

PS.2
Fakty (będzie trochę szczegółów i jeśli osoby niezwiązane ze szkołą zaczną się nudzić, wyrażam zgodę na przerwanie lektury).
Otóż: według projektu arkusza organizacyjnego zatwierdzonego przez Urząd Miasta miałem od września 2012 roku pracować w Plastyku i mieć 14 godzin. Po zmianach na stanowiskach kierowniczych (po słynnym konkursie(?), którego nie będę już komentował) pojawiłem się w szkole 3.września i od nowej pani dyrektor dowiedziałem się, że nie podpisuje się ze mną umowy.
Zauważcie, że rzecz miała miejsce w dniu rozpoczęcia roku szkolnego, czyli nie miałem nawet możliwości poszukania pracy w jakiejkolwiek innej szkole. Przysięgam, że gdybym dowiedział się o tym w maju (albo gdyby okazało się, że nie ma klas i w związku z tym godzin) - z żalem, bo żalem ale poszedłbym do domu i pomyślałbym sobie, że nikt nie ma na to wpływu. Tutaj jednak sytuacja jest inna - gwarantowane mi godziny dostał ktoś inny. Podkreślam z całą mocą, że nie jest to osobista wycieczka w jego kierunku, to dyrekcja podjęła taką decyzję. Fakt, pracował na 3/4 etatu, teraz pracuje na całym, ale przecież mogło zostać jak było. Dostałbym 1/2 etatu (ja naprawdę nie jestem jakiś łapczywy, ja tylko chcę pracować w szkole) i po pierwsze miałbym za co żyć, po drugie nikt by na tym nie stracił!
Myślę, że ważny jest fakt, że byłem u pani dyrektor oraz w Wydziale Oświaty i o tym, właśnie mówiłem. Że nikt na moim "zwolnieniu" nie zyska. Poczynając od moich prywatnych dzieci, poprzez uczniów, kilku niezadowolonych rodziców, po wreszcie - samą dyrekcję, która takimi ruchami (przypominam, że w podobnym stylu pani dyrektor pożegnała pp. Urszulę Kaczmarczyk, Pawła Woźniaka, Tadeusza Duliasa, Krystynę Podgórską i Czesławę Gurbałę; pani Aneta Wartak - to chyba oczywiste, że ktoś, kto nazywa się tak, jak ona nie, mógł spokojnie pracować w szkole - zwolniła się sama) nie przysporzy sobie sympatyków. Ktoś powie, że czasami trzeba podejmować decyzje niepopularne. Zgadzam się. Proszę jednak powiedzieć, że coś wynikło z nich dobrego i pożytecznego!
No tak. Zapomniałem o głosach na przykład na Radzie Pedagogicznej. Ale "nie jesteśmy tylko głosami"!
Tak naprawdę - znudziło mi się już mówienie nie wprost - osobiście uważam, że każda z tych zwolnionych osób została ukarana za to, że nie odpowiadała jej wizja (jeśli można tu mówić o jakiejś wizji) szkoły prezentowana nawet nie przez panią dyrektor (wszak ona tak naprawdę nikogo z nas nie znała osobiście), a przez wicedyrektorów. Kara za to, że ktoś śmiał uważać, że robią źle. W moim wypadku zemsta, że ośmieliłem się popierać pana Wartaka (tak, wciąż uważam, że byłby lepszym dyrektorem, bo się po prostu na tym zna i robił to od 17 lat) oraz odeprzeć i ośmieszyć idiotyczne ataki na moją osobę, dotyczące rzekomego sfałszowania protokołu (słyszałem też, że mam zbyt rozpoznawalny styl pisania oraz że trzeba się było nie wychylać). Jeśli cokolwiek sfałszowałem - czekam na pozew albo chociaż powiedzenie mi tego prosto w oczy (no, dobra - niech będzie nawet przez Internet, ale - podpisane). Inaczej - nie mamy, o czym rozmawiać. A raczej - ja nie mam z kim.