Petycja w obronie polskiej szkoły


Gość

/ #942

2016-09-07 07:18

Zostawmy gimnazja. Też byłam za ich likwidacją wiele lat temu. Jednak świat poszedł do przodu, rozwój techniki i tempo życia spowodowały, iż dzieci się szybciej rozwijają i w tej chwili miedzy siedmiolatkiem a trzynasto-, czternastolatkiem przepaść fizyczna i emocjonalna jest ogromna. Widzę to z bliska mam takie dzieci (podstawówka, gimnazjum i liceum).  Nie wyorażam sobie, ponownego łączenia tych grup wiekowych. Będzie to szczególnie krzywdzące i stresujące dla najmłodszych, obracających się w towarzystwie starszej mlodzieży, choćby ze względów fizycznych - osób po 170-190 cm wysokości.

Zmiany mogą być dobre tylko wtedy kiedy są szeroko przemyślane z wszelkimi konsekwencjami. Nie da się zrobić takiej "reformy" w jeden rok. Zakres jest zbyt szeroki i elementów powiązanych zbyt wiele. Takie eksperymenty można przeprowadzać w małym przedsiębiorstwie, gdzie od razu widzimy efekty - mniejsze/większe dochody czy spadek/zwiększenie liczby klientów - wówczas możemy natychmiast reagować i wprowadzać modyfikację w zarządzaniu.
Edukacja jest materią bardzo delikatną. Na efekty trzeba czekać długo i często są trudne do zdiagnozowania. Co ważniejsze nie ma odwrotu i możliwości poprawy złych decyzji i zrobionych błędów. Przypomnijmy wycofanie matematyki z matury, której skutek jest widoczny np. obniżenie poziomu uczenia na uczelniach technicznych i ścisłych (nie da się nadgonić materiału, trzeba się stopniowo dostosować do poziomu studentów), mniej dobrych kandydatów na kierunkach związanych ściśle z matematyką i w rezultacie problem na rynku z nauczycielami matematyki (zwłaszcza z tymi z prawdziwego zdarzenia, z pasją). Matematyka jest dla wszystkich wiem to z dużego doświadczenia, problem jedynie w tym czy na naszej drodze nie stanie pseudo nauczyciel (a takich jest ogrom), który do niej zrazi.
W edukacji doszliśmy do kuriozum, Rodzice świadomi dodatkowo dokształcają sami dzieci i masowo posyłają na korepetycje, tworząc edukację bis" (nie do pomyślenia w moich czasach - a byliśmy cenieni na świecie jako dobrze wykształceni). Stąd tak widoczne przemęczenie u dzieci. Moje uważają czas spędzony w szkole za stracony i to je stresuje. Lekcje są monotonne nauczyciele głównie mówią, ale co i po co tego nie mówią ...  Mamy nowe multimedialne pokolenie, forma tylko mówiona jest dla młodych płaska i nie dociera. Ich receptory pracują inaczej potrzebują więcej, szybciej zmienianych bodźców. To trudne, ale należy materiał do tego dostosować, a przede wszystkim formy przekazu. Więcej w ruchu i przez ruch.


Zgadzam się z postawioną tezą, że nie należy burzyć a doskonalić. Nie stać nas na rewolucję, powinniśmy iść w kierunku inteligentnej przemyślanej ewolucji.
Błędem jest ogromne zbiurokratyzowanie szkół, gdzie nauczyciel najwięcej czasu poświęca na dokumentowanie co chce zrobić, co robi, co zrobił i jak to ocenia - na nauczanie pozostaje nie wiele czasu, a pasja i entuzjazm z nauczania lawinowo spada w miejsce których pojawia się rozdrażnienie i zniechęcenie.
Błędem jest sztywne rozpisywanie tematów na każdy dzień i stres czy materiał się przerobi (szczególnie klasy 1-3). Efekt -> brak spontaniczności, reagowania na różne tempo pracy uczniów, a co najważniejsze nie ma czasu na refleksję czy rzeczywiście uczniowie zaabsorbowali dany materiał - brak czasu na pytania, odpowiedzi, powtórki w tłumaczeniu - tylko durny pęd do przodu. Dlaczego tak nie lubimy ułamków i dużej grupie dzieci sprawiają one trudność - bo nie znają biegle tabliczki mnożenia, na której one bazują,,, Takich przykładów jest ogrom.
Dobry sensowny merytorycznie program kształci ludzi mądrych, potrafiących myśleć nie tylko logicznie, ale przede wszystkim samodzielnie. Pytanie czy tego chcemy...
Konsekwencje pozostawienia nauczania bez mądrego, silnego wsparcia władz (ale nie na zasadzie nieustannej kontroli, tylko wskazówek i dania szansy na rozwinięcie skrzydeł) widzimy na co dzień - coraz niższy poziom w rozwiązywaniu logicznym problemów (matma jest wszędzie), coraz bardziej roszczeniowe podejście młodzieży do życia, bezkrytyczne branie na wiarę tego co mówią i piszą inni bo tak łatwiej, po co się zastanawiać i analizować fakty. Ma być miło, przyjemnie i jak najmniej wysiłku (zwłaszcza intelektualnego). Aż żal ściska jaki potencjał marnujemy nie dając dobrych wskazówek i odpowiednich narzędzi.
Przecież ci młodzi będą wpływać na dalsze pokolenia, tak jak ich do tego przygotujemy "dziś", i to w bardzo szerokim zakresie zależy od edukacji w szkole, od pracy u podstaw (także przez Rodziców w domu).